Info
Witam! Z tej strony Michał Kandefer, urodzony katowiczanim oraz absolwent katowickiej AWF. Mam przejechane 52615.91 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 23.30 km/h.Rekordowy dystans dzienny: 355 km.
Najwyższy osiągnięty szczyt:
- 2408m n.p.m (Port d'Envalira) Rekordowy tydzień:
- 1192 km (6 dni jazdy)
Rekordowy miesiąc:
- 4004 km (Maj 2013)
Więcej o mnie.
Państwa w jakich miałem przyjemność jeździć to:
Moje filmy:
Poprzednie lata:
2016 - 3200 km
2015 - 4510 km
2014 - 5010 km
2013 - 12200 km
2012 - 2340 km
2011 - 8629 km
2010 - 2186 km
2009 - 1294 km
2008 - 839 km
2007 - 1978 km
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad4 - 0
- 2024, Październik7 - 0
- 2024, Wrzesień15 - 0
- 2024, Sierpień18 - 0
- 2024, Lipiec18 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj7 - 0
- 2023, Sierpień10 - 0
- 2023, Lipiec8 - 0
- 2023, Czerwiec4 - 0
- 2023, Maj6 - 0
- 2022, Sierpień8 - 0
- 2022, Lipiec6 - 0
- 2022, Czerwiec6 - 0
- 2022, Maj10 - 0
- 2021, Sierpień2 - 0
- 2021, Lipiec21 - 0
- 2021, Czerwiec17 - 0
- 2021, Maj9 - 0
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2020, Październik3 - 0
- 2020, Wrzesień5 - 0
- 2020, Czerwiec5 - 0
- 2020, Maj6 - 0
- 2020, Kwiecień3 - 0
- 2020, Marzec1 - 0
- 2019, Listopad3 - 0
- 2019, Październik7 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 0
- 2019, Sierpień8 - 0
- 2019, Lipiec7 - 0
- 2019, Czerwiec12 - 0
- 2019, Maj4 - 0
- 2019, Kwiecień2 - 0
- 2019, Marzec8 - 0
- 2019, Luty5 - 0
- 2018, Grudzień3 - 0
- 2018, Listopad5 - 0
- 2018, Październik2 - 0
- 2018, Wrzesień2 - 0
- 2018, Sierpień8 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec8 - 0
- 2018, Maj12 - 0
- 2018, Kwiecień10 - 0
- 2018, Marzec4 - 0
- 2018, Styczeń1 - 0
- 2017, Grudzień2 - 0
- 2017, Listopad2 - 1
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień7 - 0
- 2017, Sierpień6 - 0
- 2017, Lipiec7 - 1
- 2017, Czerwiec10 - 2
- 2017, Maj10 - 2
- 2017, Kwiecień1 - 1
- 2017, Marzec1 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2016, Październik1 - 0
- 2016, Wrzesień5 - 0
- 2016, Sierpień10 - 0
- 2016, Lipiec13 - 0
- 2016, Czerwiec10 - 2
- 2016, Maj9 - 1
- 2016, Kwiecień10 - 0
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty2 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień4 - 0
- 2015, Listopad7 - 2
- 2015, Październik10 - 0
- 2015, Wrzesień7 - 4
- 2015, Sierpień9 - 0
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec12 - 4
- 2015, Maj10 - 5
- 2015, Kwiecień14 - 3
- 2015, Marzec11 - 2
- 2015, Luty3 - 4
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień7 - 5
- 2014, Listopad7 - 0
- 2014, Październik11 - 0
- 2014, Wrzesień8 - 0
- 2014, Sierpień8 - 0
- 2014, Lipiec14 - 2
- 2014, Czerwiec14 - 0
- 2014, Maj12 - 2
- 2014, Kwiecień14 - 5
- 2014, Marzec1 - 2
- 2014, Luty5 - 5
- 2014, Styczeń5 - 0
- 2013, Listopad12 - 2
- 2013, Październik16 - 4
- 2013, Wrzesień18 - 6
- 2013, Sierpień15 - 10
- 2013, Lipiec11 - 4
- 2013, Czerwiec23 - 9
- 2013, Maj25 - 2
- 2013, Kwiecień6 - 5
- 2013, Marzec2 - 11
- 2013, Luty5 - 0
- 2013, Styczeń3 - 0
- 2012, Grudzień1 - 3
- 2012, Listopad4 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień10 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec6 - 3
- 2012, Czerwiec2 - 0
- 2012, Maj9 - 10
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Luty3 - 0
- 2012, Styczeń3 - 2
- 2011, Listopad3 - 0
- 2011, Październik13 - 0
- 2011, Wrzesień16 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec16 - 0
- 2011, Czerwiec13 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień13 - 0
- 2011, Marzec8 - 0
- 2010, Listopad3 - 0
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Wrzesień9 - 0
- 2010, Sierpień8 - 0
- 2010, Lipiec7 - 0
- 2010, Czerwiec7 - 0
- 2010, Maj6 - 0
- 2010, Kwiecień4 - 0
- 2010, Marzec3 - 0
- 2009, Październik3 - 0
- 2009, Wrzesień6 - 0
- 2009, Sierpień11 - 0
- 2009, Lipiec4 - 0
- 2009, Czerwiec5 - 0
- 2009, Maj8 - 0
- 2009, Kwiecień2 - 0
- 2008, Wrzesień1 - 0
- 2008, Sierpień6 - 0
- 2008, Lipiec1 - 0
- 2008, Czerwiec8 - 0
- 2008, Maj6 - 0
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2008, Marzec1 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2007, Wrzesień1 - 0
- 2007, Sierpień11 - 0
- 2007, Lipiec4 - 0
- 2007, Czerwiec6 - 0
- 2007, Maj1 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
- DST 32.10km
- Czas 01:16
- VAVG 25.34km/h
- VMAX 43.40km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 860kcal
- Podjazdy 399m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Szukając jesieni
Czwartek, 6 listopada 2014 · dodano: 06.11.2014 | Komentarze 0
Brak jakiejkolwiek chęci do jazdy... Wróciłem z pracy po 06:00 do domu i miałem chęć nie nastawiać żadnego budzika. Jednak założyłem sobie, że tego dnia wybiorę się chociaż na godzinę na jakiś trening, więc walczyłem z samym sobą, by mimo wszystko ruszyć. Według prognozy pogody, Katowice były dzisiaj najcieplejszym miejscem w Polsce (18 stopni), więc nie można było odpuścić...Za cel wybrałem sobie Park Śląski. Gdzie jak nie tam szukać jesieni?
Nie rozczarowałem się. Multum liści na szosie, pozostałe na drzewach w 163 odcieniach- klimat do jazdy wymarzony. Tego dnia jednak nie "grało" co innego. Po dwóch trudnych nockach byłem na tyle przemęczony, że już na pierwszej rundzie (4 zaplanowane) zadecydowałem, że będzie to wyjazd jedynie rekreacyjny. Nie było dobrej nogi, by cokolwiek lepszego wykręcić.
Poniżej zrzut z endomondo:
Kategoria 2.Trening
- DST 28.30km
- Czas 01:04
- VAVG 26.53km/h
- VMAX 38.32km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 210m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni w październiku!
Piątek, 31 października 2014 · dodano: 02.11.2014 | Komentarze 0
No i koniec rowerowego października. Zakończyłem go niestety (ale może i stety?) wypadem do pracy. Jak mam być szczery to jestem strasznie zadowolony ze zdobytych kilometrów w tym miesiącu. Co prawda suma jest niższa niż z zeszłego roku, ale... no właśnie. Od kiedy pracuje na pełnym etacie, studiuje zaocznie, mam dziewczynę 100 km od domu, to jestem strasznie zadowolony ze swojego wyniku! Napędziły go przede wszystkim rowerowe wyjazdy do pracy, ale udało się zrobić także dwa treningi powyżej 100 km oraz pokręcić trochę po okolicy.Przejechane 550 km wypada blado przy zeszłorocznym październiku (832 km), ale poprzedni rok był zdecydowanie najlepszym od kiedy rower stał się dla mnie czymś więcej niż pasją. Wyprawa na Syberię była na tyle świetnym "treningiem", że końcówkę roku śmigało się na wielkim luzie i z dobrą nogą. To chyba tyle.
W ostatnim czasie zakupiłem ochraniacze na buty (Shimano Basic) i jeśli zima nie okaże się zbytnio ostra, to zamierzam w listopadzie tez coś sensowniejszego pokręcić.
Kategoria 3.Inne
- DST 28.30km
- Czas 01:04
- VAVG 26.53km/h
- VMAX 43.31km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 225m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Praca
Środa, 22 października 2014 · dodano: 22.10.2014 | Komentarze 0
Dwa wypady do pracy. Jeden z nich bardzo niebezpieczny i mógł skończyć się tragicznie. Podczas mega ulewy, koło zjechało i jechałem na czołowe z autem. W ostatnim momencie kierowca hamując wykręcił i mnie minął. Najadłem się strachu. Obie trasy w sporym deszczu i po ciemku. Kategoria 3.Inne
- DST 113.20km
- Czas 04:01
- VAVG 28.18km/h
- VMAX 60.50km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 3104kcal
- Podjazdy 467m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening ze Strzałom! Ostatnie +100 km w sezonie?
Środa, 15 października 2014 · dodano: 15.10.2014 | Komentarze 0
Tuż przed meczem eliminacyjnym do Mistrzostw Europy Polska – Szkocja uświadomiłem sobie, że nie mam żadnych planów na jutrzejszy dzień. W przerwie meczu, więc postanowiłem wykonać telefon do popularnego „Strzały” z zapytaniem czy ma ochotę na jakiekolwiek środowe kręcenie. Kuba słysząc dzwięk dzwonka już pewnie wiedział o co chodzi, ponieważ odebrał telefon w następujący sposób: „Cześć Miśku, to gdzie jutro kręcimy?”. Sytuacja z dzwonieniem w przerwie meczy, nie była pierwszą tego typu. Telefonicznie jeszcze sprawdzamy prognozę pogody i ustawiamy się na 12:00. Kierunek trasy nie był znany:)Za oknem 15 stopni, niebo zachmurzone, brak w lodówce kawy do mleka. Inaczej wyobrażałem sobie początek dnia, ale mimo wszystko z niecierpliwieniem czekam aż Strzała dojedzie na Koszutkę (z Kostuchny). Stało się to o 12:15 i 12:30 wyruszyliśmy w kierunku Lublińca. Taki spontaniczny pomysł się zrodził. Mamy tam zaprzyjaźnione tereny i ludzi, więc tym bardziej nas tam ciągnęło. Nikt jednak nie wiedział o naszych planach, a postanowiliśmy poinformować Filipa dopiero będąc w Tarnowskich Górach.
Odcinek do Tarnowskich Gór jechało się bardzo przyzwoicie. Niekoniecznie wysoka temperatura bardzo sprzyjała, płynnej i szybkiej jeździe. W Chorzowie spotykamy nawet Tomka i chwilkę rozmawiamy. Okazało się, że nie było to jedyne spotkanie na dzisiejszej trasie. Kolejną napotkaną osobą był Marcin, który w Tarnowskich Górach podążał w przeciwnym kierunku. Szybcie machnięcie ręką i… po spotkaniu! Była to bardzo miła akcja o charakterze sportowym ;) Nie trzeba było nawet słów. Dojeżdżamy do Tworoga i tam niestety kończy się asfalt drogi nr. 11. Jest spoooory objazd, lecz my nie mamy na tyle czasu, by dokładać sporo kilometrów, więc lecimy na wioskę „Koty” i przez las chcemy dostać się do Kokotka. Jako, że jedziemy w gościnę do Filipa, to nie chcemy jechać z pustymi rękami! Kupujemy trzy butelkowe piwka niskoprocentowe, by wspólnie „powspominać stare czasy” przy złocistym płynie! A no właśnie…
I wjechaliśmy w ten las. Na początku jak każy inny. Wystarczyły jednak 3 minuty, by zmienił się diametralnie! Pojawiła się kostka brukowa rodem z Roubaix (lasek Annaberg), by później zamienił się w piach jak na kazachskich stepach… Koła strasznie zarzucało i skończyło się na dwóch upadkach Strzały (żartujemy sobie, że Kuba chciał upadkami nawiązać do wygranej Polski nad Niemcami i w walce na gleby wygrał ze mną stosunkiem 2:0 ). Co ciekawe, właśnie on miał piwa w rowerowych kieszonkach! Na szczęście żadne nie ucierpiało. To nie koniec laskowego nieszczęścia! Po przejechaniu ¾ tego koszmaru, mój kompan uświadamia mnie, że stracił przy upadku okulary…Nie pozostaje nam nic innego, jak wrócić i z zaciśniętymi zębami po tych piachach. W międzyczasie miało miejsce niespodziewane spotkanie z Tomkiem Maniurą, który jechał opowiadać o wyprawach NINIWA TEAM’u. Co za las:)
Dojeżdżamy jednak szczęśliwie do Filipa i tam na pełnym luzie spędzamy dobrą godzinę. Po spotkaniu decyduje się nas troche rowerowo odprowadzić, co okazało się strzałem w dziesiątkę! W lasku (gdzie jak nie tam haha) rozstajemy się i prawie identyczną drogą wracamy do Katowic. Jazda bardzo sprawna, lecz niestety końcówka już po ciemku. W dodatku od Tarnowskich Gór łapie nas kilkukrotnie deszcz, ale nie osłabia znacząco naszych morali. Wróciłem do domu zmęczony, ale bardzo szczęśliwy. To był dobry jesienny trening! Dzięki wielkie dla Kuby i pozdrowienia dla wszystkich napotkanych dziś osób!
Poniżej zrzut trasy ze statystykami z Endomondo:
Kategoria 2.Trening, 8. >100 km
- DST 100.40km
- Czas 03:38
- VAVG 27.63km/h
- VMAX 45.20km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 2713kcal
- Podjazdy 894m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Katowice - Kraków
Piątek, 10 października 2014 · dodano: 13.10.2014 | Komentarze 0
Kraków! To był prawdopodobnie ostatni tegoroczny cel, jaki zamierzałem zrealizować. Musiałem wykorzystać ostatnie letnie akcenty jesieni, by śmigać z wielką radością w kierunku małopolskiej stolicy. Wyjazd jednak do najłatwiejszych nie należał, ponieważ miałem ze sobą sakwę, a w niej wszystkie rzeczy przydatne na dwa dni. Nie wspominając już o tym, że wieczory zimne i znajdowało się tam multum rzeczy. Czas na mini relację :)Oczywiście sam Kraków- jako miesto, nie jest głównym aspektem podróżowania tam. Od października mieszka tam moja dziewczyna i to powoduje, że w Krakowie ostatnio bywam częściej niż we własnym domu ;) A że busami już podróżowałęm dziesiątki razy, to właśnie teraz był odpowieni moment, by zrobić to na swoim jednośladzie. Z takich ciekawostek, to „Rango” okazał się moim trzecim rowerem, który przejechał ze mną odcinek Katowice – Kraków.
Start wypadł tuż przed godziną 10:00. Pogoda bardzo sprzyjała (16 stopni), co wywołało chęć mocniejszego śmigania. Jednak korki w Mysłowicach zaprzepaściły taką możliwość (przynajmniej na początku trasy). Całe miasto zakorkowane i musiałem się przebijać przez nie żółwim tempem. Jako główną trasę wybrałem drogę 934 oraz 780. Tam odbiłem sobie stratę cennych sekund, ponieważ podłączyłem się na odcinek drogi ekspresowej S1 i mogłem poczuć się jak czerwone Ferrari śmigające po torze w Monaco! W samych Mysłowicach miały miejsce również dwa niebezpieczne momenty. Najpierw kierowca autobusy wyprzedał mnie” na gazetę”, by dobre 2 km dalej pies postanowił wbiec pod auto, które jechało tuż przede mną. Udało się utracić prędkość i przed karoserią odbić w prawą stronę. Nikomu nic się nie stało. Od momentu włączenia się w 780 odczuwałem już komfort jazdy. Gładka nawierzchnia, dość puste drogi i przede wszystkim ładne widoki. Po 50 km jazdy (Alweria) postanawiam zrobić sobie 10 minut przerwy, by potem jechać pod AGH odebrać dziewczynę.
Na tym powinienem zakończyć relację ( ;) ) , ale czekało mnie dodatkowe 8 km na Wolę Duchacką. Czułem się zupełnym laikiem krakowskich dróg, więc postanawiam skorzystać z gps’owej opcji google maps, by bezpiecznie i w miarę szybko trafić do celu. Wyjazd uznaję za bardzo udany. Nie sądziłem, że w tym sezonie uda mi się jeszcze wykręcić ponad 100 km. Wróciła również nadzieja, że uda się przekoczyć barierę 5 000 km w sezonie. Wynik ten bardzo by mnie ucieszył, ponieważ nie uczestniczyłem w żadnej wakacyjnej wyprawie rowerowej w tym roku.
Poniżej zamieszczam zrzut z Endomondo (bez dojazdu na Wolę Duchacką)
Rowerowe pozdrowienia!
Kategoria 1.Trasa, 8. >100 km
- DST 84.20km
- Czas 02:34
- VAVG 32.81km/h
- VMAX 57.40km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 2481kcal
- Podjazdy 552m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Ze Strzałą po Śląsku!
Środa, 1 października 2014 · dodano: 01.10.2014 | Komentarze 0
No i mamy październik. W tym miejscu chciałbym pozdrowić wszystkich studentów, w szczególnośći akademickich debiutantów, absolwentów katowickiej AWF oraz… moich przyszłych kolegów z uczelni, którą zaczynam w sobotę. Po tegorocznej obronie, postanowiłem jednak wybrać się na magisterkę, by przez najbliższe dwa lata ponownie walczyć z moimi ulubionymi profesowami (B, G). Jedyne co mnie pozytywnie elektryzuję to fakt iż dalej będę studentem AWF. No dobra, tyle o terażniejszości akademickiem. Październik to także czas, kiedy na dobre zaczyna się rowerowa jesień. Po tak wspaniałych mistrzostwach świata ( dzięki Kwiato!) czeka nas jeszcze klasyk Il Lombardia oraz wyścig dookoła Chin. A z tych prywatnych… poranne śmiganie do pracy oraz pojedyńcze treningi, jeśli tylko będzie czas. Jakoś to będzie :)Dzień zaczął się rowerowo niekoniecznie dobrze. Po dętkowych i oponowych perypetiach (przebita opona, pęknięta dętka podczas pompowania, wczoraj kupiona wadliwa z dziurą w wentylu) dziś przyszedł czas na… złamanie dwóch łyżek do zakładania opony! Po tych wszystkich przygodach, postanowiłem zaatakować serwis. Tam wpadłem na pomysł, by zaprosić Strzałę do wspólnego treningu. Pogoda nie była zbyt dobra, godzina późna bo 13:30, ale ustawiamy się na 14:00 na Podlesiu. Szybka czekolada przed wyjściem, rowerowy strój katowickiej AWF (dziś chyba nie mółbym wyjechać w żadnym innym) i fruu na trening!
Jako, że z Kubą nie miałem przyjemności się spotkać od 2 miesięcy, a dopiero co powrócił z „Wyprawy w Nieznane” to trochę nam zajęło zanim wuryszyliśmy. Naładowani pozytywną energią oraz kapitalnym zwycięstwem Kwiato z Ponferrady, ruszamy bardzo mocno i póki siły w nogach to nie zamierzamy zwalniać. Za kierunek wybraliśmy Gliwice, by później kierować się na Orzeszę i drogą 81 wrócić do Katowic. Aura nam sprzyjała i tylko delikatnie można było odczuć jakiekolwiek krople deszczu. Temperatura w granicach 17 stopni. Nogi cały czas dobrze się kręcą, wieć podjarani śmigamy dalej. Udaje się też "złapać" traktor i przez 7 km jedziemy w tunelu aerodynamicznym.
Nie obyło się jednak bez delikatnych problemów technicznych. Mnie trzykrotnie poleciał łąńcuch, podczas przechodzenia z przedniej dwójki na trójkę. Albo mam przerzutkę do regulacji, albo przez ostatni czas utraciłem umiejętnośći zmieniania biegów :)
Na tyle byłem zadowolony z treningu oraz statystyk, że postanowiłem na koniec wspiąć się na „Col de Korfantego” i z wielką radością wskoczyć do wanny. Średnia prędkość jaka została uzyskana na tym 84 kilometrowym odcinku to 33 km/h. To chyba najlepszy czas na takim dystansie w życiu :) Dodatkowo 550 m przewyższenia w pionie oraz spalonych aż 2500 kalorii.
Dzięki bardzo dla Kuby za wspólny treningi! Poniżej zrzut z Endomondo:
Kategoria 2.Trening
- DST 5.70km
- VMAX 29.90km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 143kcal
- Podjazdy 85m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
4 000 w sezonie - w nagrodę przebita opona
Wtorek, 16 września 2014 · dodano: 19.09.2014 | Komentarze 0
Dziś udało mi się przekroczyć barierę 4 000 kilometrów w sezonie. Nie była to żadna trasa czy trening, a zwykła "turystyczna" przejażdżka z dziewczyną. Wypad do Katowicach niestety zakończył się dość szybko bo już po 5.70 km na terenie Parku Śląskiego. Z początku myślałem tylko o przebitej dętce, ale ta nieprzyjemna sytuacja miała wyższą skalę. Przebiłem oponę i w najbliższych dniach będę musiał śmigać do pracy rowerem taty.tak czy siak, radość z 4 tysięcy!
- DST 72.60km
- Czas 02:43
- VAVG 26.72km/h
- VMAX 55.01km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1928kcal
- Podjazdy 490m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Śląsko- zagłębiowska pętla
Piątek, 12 września 2014 · dodano: 12.09.2014 | Komentarze 0
No cóż... po ostatniej trzytygodniowej pauzie, ponownie dane mi było sporo czekać na kolejny rowerowy wypad. Na szczęście tym razem trochę krócej. Dziś rozpocząłem dwudniowe wolne i nie darowałbym sobie, gdybym chociaż na dwie godziny nie wyskoczył na sprzęt. Trasa wybrana niełatwa, a jak się okazało organizm nie do końca zregenerowany, więc momentami była ostra walka z samym sobą. Czas na krótką relacje.Dziś postanowiłem odświeżyć sobie tereny, w które sezon temu często zaglądałem. Mam na myśli Bobrowniki, Wojkowice i Rogoźnik. Jeśli już tam miałem się wybrać, to postanowiłem zatoczyć pętlę i przez Tarnowskie Góry oraz Bytom wrócić na Koszutkę. Pogoda wyglądała na nieprzewidywalną, więc zabrałem ze sobą "deszczowe zabezpieczenie" co jednak nieszczególnie ułatwiło jazdę. Dodatkowa waga nie bardzo przeszkadzała, ale stanowiła jednak dodatkowe obciążenie. Na początku jedzie mi się bardzo fajnie. Utrzymuję średnią w granicy 26-27 km/h i taką śmigam aż do Sączowa. Cały ten odcinek jednak bardzo dziurawy i dość kiepski do jazdy. Komfort poprawia się dopiero od momentu wjechania na 78 i ciśnięciu w stronę Tarnowskich Gór. Tam niestety osłabłem. Od początku dnia miałem problemy żołądkowe i niestety dały one o sobie znać na 50. kilometrze. Ból brzucha, "odcięcie prądu" w nogach oraz chłód to główne objawy tej dolegliwości. Zesłabłem i radość z jazdy spadła całkowicie do zera. Na domiar złego, odcinek przy Strzelców Bytomskich w Bytomiu dalej jest remontowany i musiałem nadłożyć prawie 8 km jadąc objazdem...
Mimo tych problemów, to trasa jednak na plus. Cieszy to, że zdecydowałem się na jazdę mimo świadomości o ewentualnych problemach zdrowotnych. Wpadło ponad 70 km i nadzieja do pokonania bariery 5 000 w sezonie wróciła. Poniżej zrzut trasy ( tym razem Endomondo). Spalonych 1900 kalorii!
Kategoria 2.Trening
- DST 63.70km
- Czas 02:08
- VAVG 29.86km/h
- VMAX 58.26km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 472m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót do jazdy! Po 3 tygodniach...
Piątek, 29 sierpnia 2014 · dodano: 29.08.2014 | Komentarze 0
Zabrzmi to jak zupełny paradoks. W ostatnim czasie nie dolegała mi żadna choroba czy kontuzja, a ostatni wyjazd pełniący funkcję treningu był 3 tygodnie temu... Nie biorę tutaj pod uwagę wyjazdów do pracy, bo to zupełnie inna bajka. Co prawda sierpień, wakacje, urlop... ale obecny miesiąc mam tak szalony, że nie było okazji nawet na 30 kilometrowy trening po Parku Śląskim. Dziś przerwałem tą "czarną serie". Aż mi głupio...Dziś też zaczęło się niekoniecznie spokojnie. Dopiero w południe wróciłem do Katowic, by od razu zabrać się za piwnicowe porządki. Dopiero o 15 znalazłem chwilę czasu, więc postanowiłem wykorzystać ją na rower. Za cel wybrałem sobie sprawdzoną już trasę w kierunku Łazisk Górnych. Jazda mimo mocnego wiatru w twarz przebiegała dość sprawnie i szybko. Był odczuwalny głód jazdy i to zdecydowanie sprzyjało mocniejszym naciskom na pedały. Po powrocie do Katowic postanowiłem jeszcze "dokręcić" i wybrałem się do Parku Śląskiego na dwie rundy. Ogólnie wyjazd na plus z bardzo przyzwoitą przeciętną. Skłamałbym jednak, gdybym napisał, że czuje się niezmęczony i świeży w nogach. Niech to będzie jednak dobry początek przed maratonem Dobrodzieńska Seta oraz Tour de Kokotek, które odbywają się w drugi oraz trzeci tydzień września.
Poniżej zrzut GPS z treningu:
Kategoria 2.Trening
- DST 141.10km
- Czas 05:29
- VAVG 25.73km/h
- VMAX 49.17km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 868m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Kierunek Czechy - Krnov
Czwartek, 7 sierpnia 2014 · dodano: 09.08.2014 | Komentarze 0
To już kolejny mój dzień pobytu w Kędzierzynie. Dziewczyna po raz kolejny pracuje na rano (09:00), więc ja muszę sobie zagospodarować te 7-8 godzin. Tradycyjnie padło na rower, a kierunkiem trasy były Czechy. Taki spontaniczny pomysł, który bardzo mnie podjarał. Zwłaszcza dlatego, że planowana trasa na Krnov, była w 100% taka sama, jak na tegorocznej kwietniowej wyprawie przygotowawczej z NINIWA Team. Sporo podjazdów do wyszarpania :)Wyruszyłem z centrum o godzinie 09:30. Sprawnie przejeżdżam i melduję się na drodze nr 40, by potem już do końca śmigać 38. Ruch był zupełnie znikomy. Jechało się bardzo fajnie, ale z poczuciem, że "nic nie muszę" i momentami turystycznym tempem podążam przed siebie. Trasa na spokojnie i bez większych przygód. Tuż po przejeździe przez przejście graniczne w Pietrowicach, pojechałem na Krnov, by tam posiedzieć sobie na przyzwoitym rynku. Z powodu wyprawy przygotowawczej znam okolicę, więc nie musiałem poświęcać dużo czasu, by znaleźć lokum dla siebie.
Droga powrotna to dokładnie ta sama trasa, więc nie będę się rozpisywał. Piszę też z kilkudniowym opóźnieniem, więc ciężko o niektóre szczegóły. Istotna jest jednak wizyta w sklepie na przejściu granicznym. Wchodząc do środka zostałem ładnie przywitany, zapłaciłem z uśmiechem, a potem... otrzymałem ochrzan życia! Zostawiłem rower oparty o sklep i tak się to nie spodobało właścicielce, że postanowiła mnie zaatakować! Pojechała mega wiązanką, kończąc "nienormalni polaki". Mega dziwna sytuacja.
Po powrocie do Kędzierzyna, okazało się jednak że czeka mnie i Anię jeszcze podróż rowerowa do Zdzieszowic. Wyjazd na wielki plus. Podejrzewam, że wybrałem najlepszy możliwy kierunek na trening. Poniżej zrzut GPS:
Kategoria 1.Trasa, 8. >100 km