Info
Witam! Z tej strony Michał Kandefer, urodzony katowiczanim oraz absolwent katowickiej AWF. Mam przejechane 52615.91 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 23.30 km/h.Rekordowy dystans dzienny: 355 km.
Najwyższy osiągnięty szczyt:
- 2408m n.p.m (Port d'Envalira) Rekordowy tydzień:
- 1192 km (6 dni jazdy)
Rekordowy miesiąc:
- 4004 km (Maj 2013)
Więcej o mnie.
Państwa w jakich miałem przyjemność jeździć to:
Moje filmy:
Poprzednie lata:
2016 - 3200 km
2015 - 4510 km
2014 - 5010 km
2013 - 12200 km
2012 - 2340 km
2011 - 8629 km
2010 - 2186 km
2009 - 1294 km
2008 - 839 km
2007 - 1978 km
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad4 - 0
- 2024, Październik7 - 0
- 2024, Wrzesień15 - 0
- 2024, Sierpień18 - 0
- 2024, Lipiec18 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj7 - 0
- 2023, Sierpień10 - 0
- 2023, Lipiec8 - 0
- 2023, Czerwiec4 - 0
- 2023, Maj6 - 0
- 2022, Sierpień8 - 0
- 2022, Lipiec6 - 0
- 2022, Czerwiec6 - 0
- 2022, Maj10 - 0
- 2021, Sierpień2 - 0
- 2021, Lipiec21 - 0
- 2021, Czerwiec17 - 0
- 2021, Maj9 - 0
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2020, Październik3 - 0
- 2020, Wrzesień5 - 0
- 2020, Czerwiec5 - 0
- 2020, Maj6 - 0
- 2020, Kwiecień3 - 0
- 2020, Marzec1 - 0
- 2019, Listopad3 - 0
- 2019, Październik7 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 0
- 2019, Sierpień8 - 0
- 2019, Lipiec7 - 0
- 2019, Czerwiec12 - 0
- 2019, Maj4 - 0
- 2019, Kwiecień2 - 0
- 2019, Marzec8 - 0
- 2019, Luty5 - 0
- 2018, Grudzień3 - 0
- 2018, Listopad5 - 0
- 2018, Październik2 - 0
- 2018, Wrzesień2 - 0
- 2018, Sierpień8 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec8 - 0
- 2018, Maj12 - 0
- 2018, Kwiecień10 - 0
- 2018, Marzec4 - 0
- 2018, Styczeń1 - 0
- 2017, Grudzień2 - 0
- 2017, Listopad2 - 1
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień7 - 0
- 2017, Sierpień6 - 0
- 2017, Lipiec7 - 1
- 2017, Czerwiec10 - 2
- 2017, Maj10 - 2
- 2017, Kwiecień1 - 1
- 2017, Marzec1 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2016, Październik1 - 0
- 2016, Wrzesień5 - 0
- 2016, Sierpień10 - 0
- 2016, Lipiec13 - 0
- 2016, Czerwiec10 - 2
- 2016, Maj9 - 1
- 2016, Kwiecień10 - 0
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty2 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień4 - 0
- 2015, Listopad7 - 2
- 2015, Październik10 - 0
- 2015, Wrzesień7 - 4
- 2015, Sierpień9 - 0
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec12 - 4
- 2015, Maj10 - 5
- 2015, Kwiecień14 - 3
- 2015, Marzec11 - 2
- 2015, Luty3 - 4
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień7 - 5
- 2014, Listopad7 - 0
- 2014, Październik11 - 0
- 2014, Wrzesień8 - 0
- 2014, Sierpień8 - 0
- 2014, Lipiec14 - 2
- 2014, Czerwiec14 - 0
- 2014, Maj12 - 2
- 2014, Kwiecień14 - 5
- 2014, Marzec1 - 2
- 2014, Luty5 - 5
- 2014, Styczeń5 - 0
- 2013, Listopad12 - 2
- 2013, Październik16 - 4
- 2013, Wrzesień18 - 6
- 2013, Sierpień15 - 10
- 2013, Lipiec11 - 4
- 2013, Czerwiec23 - 9
- 2013, Maj25 - 2
- 2013, Kwiecień6 - 5
- 2013, Marzec2 - 11
- 2013, Luty5 - 0
- 2013, Styczeń3 - 0
- 2012, Grudzień1 - 3
- 2012, Listopad4 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień10 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec6 - 3
- 2012, Czerwiec2 - 0
- 2012, Maj9 - 10
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Luty3 - 0
- 2012, Styczeń3 - 2
- 2011, Listopad3 - 0
- 2011, Październik13 - 0
- 2011, Wrzesień16 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec16 - 0
- 2011, Czerwiec13 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień13 - 0
- 2011, Marzec8 - 0
- 2010, Listopad3 - 0
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Wrzesień9 - 0
- 2010, Sierpień8 - 0
- 2010, Lipiec7 - 0
- 2010, Czerwiec7 - 0
- 2010, Maj6 - 0
- 2010, Kwiecień4 - 0
- 2010, Marzec3 - 0
- 2009, Październik3 - 0
- 2009, Wrzesień6 - 0
- 2009, Sierpień11 - 0
- 2009, Lipiec4 - 0
- 2009, Czerwiec5 - 0
- 2009, Maj8 - 0
- 2009, Kwiecień2 - 0
- 2008, Wrzesień1 - 0
- 2008, Sierpień6 - 0
- 2008, Lipiec1 - 0
- 2008, Czerwiec8 - 0
- 2008, Maj6 - 0
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2008, Marzec1 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2007, Wrzesień1 - 0
- 2007, Sierpień11 - 0
- 2007, Lipiec4 - 0
- 2007, Czerwiec6 - 0
- 2007, Maj1 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2015
Dystans całkowity: | 429.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 17:17 |
Średnia prędkość: | 24.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.46 km/h |
Suma podjazdów: | 3127 m |
Suma kalorii: | 3019 kcal |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 42.93 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
- DST 32.90km
- Czas 01:16
- VAVG 25.97km/h
- VMAX 43.84km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 229m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót na rower
Sobota, 30 maja 2015 · dodano: 31.05.2015 | Komentarze 0
Dokładnie tydzień trwała moja rozłąka z rowerem. W piątek szew z kolana został ściągnięty, tego samego dnia zamontowany nowy napęd, więc zdecydowałem się w sobotę przetestować sprzęt oraz złapać w końcu jakieś kilometry. Czasu niestety nie miałem zbyt dużo- bo nie więcej niż półtora godziny, więc postanowiłem wybrać się na rundy po Parku Śląskim. Miejsce w sumie dobre, ponieważ gdzie lepiej się przełamać, jak nie w miejscu wypadku! Wykręciłem cztery rundy dość spokojnym tempem. Typowo sobotni dzień w parku, więc czasem jazda przypominała bardziej slalom między ludźmi niż normalny trening. Nie narzekam jednak ani trochę, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że w końcu mogłem wrócić na sprzęt i spokojnym klimacie cieszyć się z jazdy. W poniedziałek planuję zrobić coś większego. Kategoria 2.Trening
- DST 25.40km
- Czas 01:11
- VAVG 21.46km/h
- VMAX 39.70km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 592kcal
- Podjazdy 302m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Upadek, szpital, konieczna przerwa
Czwartek, 21 maja 2015 · dodano: 21.05.2015 | Komentarze 2
Takiego dnia to nigdy bym się nie spodziewał...
Zacznę od tego, że tuż po przebudzeniu wybrałem się na uczelnię, by odebrać decyzję dotyczącą przyznania mi IOSa (Indywidualna Organizacja Studiów). Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że będzie to czysta formalność, jednak zakończyło się zgoła odmiennie i wyszedłem bardzo rozczarowany. Pierwsza myśl jaka przyszła do głowy to "lekarstwo" w postaci roweru. Kto jeździ ten wie, że kręcenie pozwala zapomnieć o wszelakich kłopotach czy problemach. Tym razem jednak trening dolał oliwy do ognia...
Pogoda może nie zachęcała do większej aktywności, ale też nie była na tyle zła, aby zrezygnować z nawet krótkiego treningu po okolicy. Od kilku godzin nie padało, asfalt wydawał się suchy, a temperatura wynosiła 13 stopni. Siła i kierunek wiatru mnie nie interesowały, ponieważ planowałem zjechać kilka 7 km rund po Parku Śląskim. Szybko się zebrałem, jeszcze szybciej wypiłem kawę i fru na rower!
Stan nawierzchni nie był rewelacyjny, bo jak wiadomo w parku wszystko zupełnie inaczej schnie. Było mokro, brudno, ale na tyle stabilnie, że nie trzeba było często łapać za hamulce. Na trzecim okrążeniu w okolicy Stadionu Śląskiego, rower na zakręcie zachował się strasznie nienaturalnie i ujechało jedno z kół. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia które, ponieważ wszystko działo się zbyt szybko i zupełnie niespodziewanie. Złożyłem się w zakręt przy 32 km/h i podejrzewam, że koło "uciekło" na zalegającym piasku. Dość mocno przywaliłem o asfalt i przeciągnęło mnie po nim może z 6 metrów. Po kilku dłuższych chwilach, przy pomocy uprzejmego starszego rowerzysty podnoszę się z ziemi i sprawdzam swój stan zdrowotny oraz sprzętowy.
Na pierwszy rzut oka widać krew na kolanie, którą dostrzec można było poprzez rozszarpane nogawki. Niestety dość mocno czułem biodro, udo oraz nadgarstek prawej ręki. Po chwilach odpoczynku w oczy rzuciła się kierownica, której stan nie przypominał naturalnego. Chwyt zupełnie się wygiął w kierunku środka roweru i w następnych dniach trzeba będzie pobawić się w "klepanie".
Postanowiłem jednak wsiąść na rower i spacerowym tempem kierować się do domu.
Po domowym opatrzeniu ran, zdecydowałem się jechać do szpitala opatrzyć i prześwietlić wszystko jak należy. W tym miejscu wielkie dzięki dla Bolona za organizację transportu, wsparcie i bycie moją prawą ręką. Pojechaliśmy na SOR do Bogucic i nic nie wskazywało na dłuższą wizytę na izbie przyjęć. Nic bardziej mylnego. Na start można było usłyszeć, że osoba przed chwilą opatrywana czekała aż 5 godzin na tą czynność! Następna miała podobną sytuację. Postanowiliśmy wziąć w ręce telefony i szukać innych placówek w okolicy. Po kilku próbach udało się znaleźć oddział w Siemianowicach, w którym... nie było żądnego pacjenta. Podziękowaliśmy za wizytę i ruszyliśmy do Siemianowic.
Tam wszystko szybko, gładko i przyjemnie. Od razu trafiłem na sale opatrunkową i wyszedłem z niej o jeden szef cięższy. Rana na lewym kolanie była na tyle nieciekawa, że trzeba było ją zszyć. Rentgen kolana jak i nadgarstka nie wykazał żadnych problemów, więc mogę mówić o sporym szczęściu. Jutro czeka mnie wizyta u ortopedy i zobaczymy co dalej. Na pewno odpocznę przez jakiś czas od kręcenia.
Zacznę od tego, że tuż po przebudzeniu wybrałem się na uczelnię, by odebrać decyzję dotyczącą przyznania mi IOSa (Indywidualna Organizacja Studiów). Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że będzie to czysta formalność, jednak zakończyło się zgoła odmiennie i wyszedłem bardzo rozczarowany. Pierwsza myśl jaka przyszła do głowy to "lekarstwo" w postaci roweru. Kto jeździ ten wie, że kręcenie pozwala zapomnieć o wszelakich kłopotach czy problemach. Tym razem jednak trening dolał oliwy do ognia...
Pogoda może nie zachęcała do większej aktywności, ale też nie była na tyle zła, aby zrezygnować z nawet krótkiego treningu po okolicy. Od kilku godzin nie padało, asfalt wydawał się suchy, a temperatura wynosiła 13 stopni. Siła i kierunek wiatru mnie nie interesowały, ponieważ planowałem zjechać kilka 7 km rund po Parku Śląskim. Szybko się zebrałem, jeszcze szybciej wypiłem kawę i fru na rower!
Stan nawierzchni nie był rewelacyjny, bo jak wiadomo w parku wszystko zupełnie inaczej schnie. Było mokro, brudno, ale na tyle stabilnie, że nie trzeba było często łapać za hamulce. Na trzecim okrążeniu w okolicy Stadionu Śląskiego, rower na zakręcie zachował się strasznie nienaturalnie i ujechało jedno z kół. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia które, ponieważ wszystko działo się zbyt szybko i zupełnie niespodziewanie. Złożyłem się w zakręt przy 32 km/h i podejrzewam, że koło "uciekło" na zalegającym piasku. Dość mocno przywaliłem o asfalt i przeciągnęło mnie po nim może z 6 metrów. Po kilku dłuższych chwilach, przy pomocy uprzejmego starszego rowerzysty podnoszę się z ziemi i sprawdzam swój stan zdrowotny oraz sprzętowy.
Na pierwszy rzut oka widać krew na kolanie, którą dostrzec można było poprzez rozszarpane nogawki. Niestety dość mocno czułem biodro, udo oraz nadgarstek prawej ręki. Po chwilach odpoczynku w oczy rzuciła się kierownica, której stan nie przypominał naturalnego. Chwyt zupełnie się wygiął w kierunku środka roweru i w następnych dniach trzeba będzie pobawić się w "klepanie".
Postanowiłem jednak wsiąść na rower i spacerowym tempem kierować się do domu.
Po domowym opatrzeniu ran, zdecydowałem się jechać do szpitala opatrzyć i prześwietlić wszystko jak należy. W tym miejscu wielkie dzięki dla Bolona za organizację transportu, wsparcie i bycie moją prawą ręką. Pojechaliśmy na SOR do Bogucic i nic nie wskazywało na dłuższą wizytę na izbie przyjęć. Nic bardziej mylnego. Na start można było usłyszeć, że osoba przed chwilą opatrywana czekała aż 5 godzin na tą czynność! Następna miała podobną sytuację. Postanowiliśmy wziąć w ręce telefony i szukać innych placówek w okolicy. Po kilku próbach udało się znaleźć oddział w Siemianowicach, w którym... nie było żądnego pacjenta. Podziękowaliśmy za wizytę i ruszyliśmy do Siemianowic.
Tam wszystko szybko, gładko i przyjemnie. Od razu trafiłem na sale opatrunkową i wyszedłem z niej o jeden szef cięższy. Rana na lewym kolanie była na tyle nieciekawa, że trzeba było ją zszyć. Rentgen kolana jak i nadgarstka nie wykazał żadnych problemów, więc mogę mówić o sporym szczęściu. Jutro czeka mnie wizyta u ortopedy i zobaczymy co dalej. Na pewno odpocznę przez jakiś czas od kręcenia.
Kategoria 2.Trening
- DST 14.20km
- Czas 00:31
- VAVG 27.48km/h
- VMAX 48.97km/h
- Podjazdy 107m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Praca
Środa, 20 maja 2015 · dodano: 21.05.2015 | Komentarze 0
Wyjazd do pracy Kategoria 3.Inne
- DST 42.60km
- Czas 01:32
- VAVG 27.78km/h
- VMAX 46.73km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 335m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Praca
Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 0
Trzy wypady do pracy Kategoria 3.Inne
- DST 100.60km
- Czas 04:02
- VAVG 24.94km/h
- VMAX 51.83km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 2427kcal
- Podjazdy 703m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Kraków - Katowice, czyli utrata dętki i karty płatniczej...
Środa, 13 maja 2015 · dodano: 13.05.2015 | Komentarze 1
Ajajaj… I od czego tu zacząć. Może od tego, że dzisiejsza trasa była niestandardowa. Po sobotnim wydarzeniu „z rynku do rynku”, z powodu powrotu do pracy zostawiłem rower w Krakowie. Dziś nadarzyła się okazja, by odebrać sprzęt i wrócić nim do Katowic. Wszystko jednak wydawało się dużo łatwiejsze niż okazało się to w rzeczywistości. To nie był najlepszy dzień do jazdy.
Nie zdążyłem nawet wejść na siodełko, a okazało się, że już czeka mnie wizyta w serwisie rowerowym. Tradycyjnie zawiodła mnie dętka w przednim kole. Podjąłem się próby jej reanimacji, ale niestety nie zakończyła się ona powodzeniem. Pod domem był sklep rowerowy, więc liczyłem na odrobinę szczęścia, żeby mimo przeciwwskazań rozpocząć dzień od jazdy na rowerze, ale wszystko zakończyło się fiaskiem. Sklep otwierany dopiero o 11:00 (była 8:30), więc razem z Anią zdecydowaliśmy się na luksusową półgodzinną przejażdżkę tramwajem w kierunku centrum. Na szczęście obyło się bez większych kłopotów.
Odprowadziłem dziewczynę na uczelnię i wybrałem się „w poszukiwaniu szczęścia” do Bikershopu na czarnowiejskiej. Wszystko odbywa się standardowo do momentu płatności. Nagle kasjer informuje mnie, że wyskoczyła komenda by zatrzymał moją kartę. Oboje się zdziwiliśmy i spróbowaliśmy ponowić transakcję tradycyjnie na PIN. Komenda ponownie wyskoczyła, co delikatnie mnie zaniepokoiło. Miałem na szczęście trochę drobnych, więc kupiłem gumę, zostawiłem rower na serwisie i udałem się po pieniądze do bankomatu. Nigdy bym nie przepuszczał, że i tam pojawi się problem. Maszyna to nie kasjer – karta już nie została odzyskana i została na dobre w maszynie, która informowała bym skontaktował się w tej sprawie z odziałem banku.. W jednej chwili zostałem zupełnie bez pieniędzy, z rowerem na serwisie i problemem z telefonicznym rozwiązaniem mojej sprawy. Po dość długiej weryfikacji okazało się, że ktoś mógł próbować zeskanować moją kartę i dla bezpieczeństwa bank ją zablokował. Ale historia…
Żyłem nadzieją, że przynajmniej jazda powinna iść dziś „z górki”. Z górki to może czasem była, ale niestety pod mocny i przedni wiatr. Nie pamiętam bym tak się męczył na tej trasie, a w dodatku jechałem z pełno sakwą, ponieważ byłem w Krakowie od wtorku. Były fragmenty, że ciężko było na zjazdach dokręcać, a na prostej utrzymać rower w prostej pozycji. Rzucało mną jak chciało:) Jeśli chodzi o trasę to zdecydowałem się na najprostszy wariant – 780, 934 i na koniec przez Imielin 79. Dopiero po 80 km w Mysłowicach, poprzez zabudowania w mieście, jechało się trochę łatwiej. Ogólnie to bardzo ciężki wyjazd. Poniżej zrzut z endomondo, ale niestety niekompletny, ponieważ zbyt późno włączyłem aplikację.
Nie zdążyłem nawet wejść na siodełko, a okazało się, że już czeka mnie wizyta w serwisie rowerowym. Tradycyjnie zawiodła mnie dętka w przednim kole. Podjąłem się próby jej reanimacji, ale niestety nie zakończyła się ona powodzeniem. Pod domem był sklep rowerowy, więc liczyłem na odrobinę szczęścia, żeby mimo przeciwwskazań rozpocząć dzień od jazdy na rowerze, ale wszystko zakończyło się fiaskiem. Sklep otwierany dopiero o 11:00 (była 8:30), więc razem z Anią zdecydowaliśmy się na luksusową półgodzinną przejażdżkę tramwajem w kierunku centrum. Na szczęście obyło się bez większych kłopotów.
Odprowadziłem dziewczynę na uczelnię i wybrałem się „w poszukiwaniu szczęścia” do Bikershopu na czarnowiejskiej. Wszystko odbywa się standardowo do momentu płatności. Nagle kasjer informuje mnie, że wyskoczyła komenda by zatrzymał moją kartę. Oboje się zdziwiliśmy i spróbowaliśmy ponowić transakcję tradycyjnie na PIN. Komenda ponownie wyskoczyła, co delikatnie mnie zaniepokoiło. Miałem na szczęście trochę drobnych, więc kupiłem gumę, zostawiłem rower na serwisie i udałem się po pieniądze do bankomatu. Nigdy bym nie przepuszczał, że i tam pojawi się problem. Maszyna to nie kasjer – karta już nie została odzyskana i została na dobre w maszynie, która informowała bym skontaktował się w tej sprawie z odziałem banku.. W jednej chwili zostałem zupełnie bez pieniędzy, z rowerem na serwisie i problemem z telefonicznym rozwiązaniem mojej sprawy. Po dość długiej weryfikacji okazało się, że ktoś mógł próbować zeskanować moją kartę i dla bezpieczeństwa bank ją zablokował. Ale historia…
Żyłem nadzieją, że przynajmniej jazda powinna iść dziś „z górki”. Z górki to może czasem była, ale niestety pod mocny i przedni wiatr. Nie pamiętam bym tak się męczył na tej trasie, a w dodatku jechałem z pełno sakwą, ponieważ byłem w Krakowie od wtorku. Były fragmenty, że ciężko było na zjazdach dokręcać, a na prostej utrzymać rower w prostej pozycji. Rzucało mną jak chciało:) Jeśli chodzi o trasę to zdecydowałem się na najprostszy wariant – 780, 934 i na koniec przez Imielin 79. Dopiero po 80 km w Mysłowicach, poprzez zabudowania w mieście, jechało się trochę łatwiej. Ogólnie to bardzo ciężki wyjazd. Poniżej zrzut z endomondo, ale niestety niekompletny, ponieważ zbyt późno włączyłem aplikację.
Kategoria 1.Trasa, 8. >100 km
- DST 14.20km
- Czas 00:32
- VAVG 26.62km/h
- VMAX 39.58km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 107m
- Sprzęt Kalahari 530
- Aktywność Jazda na rowerze
Praca
Niedziela, 10 maja 2015 · dodano: 11.05.2015 | Komentarze 0
Wyjazd do pracy na Kalahari Kategoria 3.Inne
- DST 113.20km
- Czas 05:05
- VAVG 22.27km/h
- VMAX 52.46km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 791m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
"Z rynku do rynku" z AZS AWF
Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 11.05.2015 | Komentarze 2
W sobotę razem z grupa AZS AWF Katowice MTB Team
postanowiłem sobie nieoficjalnie przedłużyć AWFALIA i w studenckim gronie wziąć
udział w wydarzeniu „z rynku do rynku”. Celem eskapady był krakowski rynek
kręcąc przy okazji po terenach Jury.
Start zaplanowaliśmy spod uczelnianych szlabanów o 9:00, ale jak się okazało wystarczyło tylko przejechać 20 metrów, by pierwszy szczęściarz musiał wyciągać przyrządy do wymiany dętki. Wyjazd się trochę opóźnił i w okolicach 9:40 wyruszyliśmy na teren katowickiego rynku, gdzie rozpoczęliśmy swoją trasę.
Większość z Was wie jakim jestem „dętkowym szczęściarzem”, więc wszystkich uspokajam – tak, zanim noga zaczęła się dobrze kręcić to i ja miałem swoje przygody. Jeszcze w Sosnowcu (na 17 km) poczułem jak jadę na feldze w przednim kole. Odcinek drogi był remontowany, więc zapewne nierówności i wszelakie wysypy spowodowały te problemy. Zjechaliśmy na bok i zabraliśmy się za usunięcie usterki. Nie było to niestety proste, ponieważ jechałem na 23C i bardzo ciężko było założyć oponę na obręcz. W tym miejscu dzięki dla Łukasza i Jarka za odwalenie za mnie najgorszej roboty! Niestety przy zakładaniu stracona została kolejna dętka i ostatnią deską ratunku było klejenie. Udało się jednak, więc mogliśmy się skoncentrować już na zdobywaniu kilometrów po malowniczej Jurze!
Jechało się bardzo przyjemnie i mimo, że nikogo z ekipy nie znałem to złapałem wspólny język rozmawiając o kolarstwie czy rowerowych i nie tylko przygodach. Na krakowskim rynku zameldowaliśmy się jednak z opóźnieniem, więc po wspólnym zdjęciu każdy udał się w swoją stronę, Niektórzy na pociąg, inni na obiad, a ja ruszyłem do Ani, by w spokoju się porozciągać i polecieć na koncert!
Start zaplanowaliśmy spod uczelnianych szlabanów o 9:00, ale jak się okazało wystarczyło tylko przejechać 20 metrów, by pierwszy szczęściarz musiał wyciągać przyrządy do wymiany dętki. Wyjazd się trochę opóźnił i w okolicach 9:40 wyruszyliśmy na teren katowickiego rynku, gdzie rozpoczęliśmy swoją trasę.
Większość z Was wie jakim jestem „dętkowym szczęściarzem”, więc wszystkich uspokajam – tak, zanim noga zaczęła się dobrze kręcić to i ja miałem swoje przygody. Jeszcze w Sosnowcu (na 17 km) poczułem jak jadę na feldze w przednim kole. Odcinek drogi był remontowany, więc zapewne nierówności i wszelakie wysypy spowodowały te problemy. Zjechaliśmy na bok i zabraliśmy się za usunięcie usterki. Nie było to niestety proste, ponieważ jechałem na 23C i bardzo ciężko było założyć oponę na obręcz. W tym miejscu dzięki dla Łukasza i Jarka za odwalenie za mnie najgorszej roboty! Niestety przy zakładaniu stracona została kolejna dętka i ostatnią deską ratunku było klejenie. Udało się jednak, więc mogliśmy się skoncentrować już na zdobywaniu kilometrów po malowniczej Jurze!
Jechało się bardzo przyjemnie i mimo, że nikogo z ekipy nie znałem to złapałem wspólny język rozmawiając o kolarstwie czy rowerowych i nie tylko przygodach. Na krakowskim rynku zameldowaliśmy się jednak z opóźnieniem, więc po wspólnym zdjęciu każdy udał się w swoją stronę, Niektórzy na pociąg, inni na obiad, a ja ruszyłem do Ani, by w spokoju się porozciągać i polecieć na koncert!
Kategoria 1.Trasa, 8. >100 km
- DST 28.10km
- Czas 01:03
- VAVG 26.76km/h
- VMAX 40.40km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 186m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy
Środa, 6 maja 2015 · dodano: 07.05.2015 | Komentarze 0
Dwa wypady do pracy Kategoria 3.Inne
- DST 43.20km
- Czas 01:33
- VAVG 27.87km/h
- VMAX 49.78km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 260m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Popołudniowa jazda
Poniedziałek, 4 maja 2015 · dodano: 04.05.2015 | Komentarze 0
Znalazłem dziś półtora godziny na popołudniową jazdę, więc wybrałem się do Łazisk. W pierwszą stronę walka z wiatrem, ale powrót już przyjemniejszy. Ogólnie trening bez żadnej historii :) Kategoria 2.Trening
- DST 14.90km
- Czas 00:32
- VAVG 27.94km/h
- VMAX 42.29km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 107m
- Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy... w święto pracy
Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 02.05.2015 | Komentarze 0
Pierwszy majowy wypad do pracy Kategoria 3.Inne