Info

avatar Witam! Z tej strony Michał Kandefer, urodzony katowiczanim oraz absolwent katowickiej AWF. Mam przejechane 51706.42 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 23.77 km/h.

Rekordowy dystans dzienny: 355 km.
Najwyższy osiągnięty szczyt:
- 2408m n.p.m (Port d'Envalira) Rekordowy tydzień:
- 1192 km (6 dni jazdy)
Rekordowy miesiąc:
- 4004 km (Maj 2013)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Państwa w jakich miałem przyjemność jeździć to:
Moje filmy:


Poprzednie lata:

2016 - 3200 km
2015 - 4510 km
2014 - 5010 km
2013 - 12200 km
2012 - 2340 km
2011 - 8629 km
2010 - 2186 km
2009 - 1294 km
2008 - 839 km
2007 - 1978 km
Dane naliczane są od 15.10.2013r

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy michalkandefer.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:884.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:37:35
Średnia prędkość:23.54 km/h
Maksymalna prędkość:57.73 km/h
Suma podjazdów:9313 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:63.19 km i 2h 41m
Więcej statystyk
  • DST 80.60km
  • Czas 02:38
  • VAVG 30.61km/h
  • VMAX 48.74km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 435m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uniknięcie wypadku - zatrzymanie przez policję. Działo się!

Środa, 30 kwietnia 2014 · dodano: 01.05.2014 | Komentarze 1

Totalny spontan! Ale takie wyjazdy zdecydowanie smakują najlepiej… Zwłaszcza jeśli wszystko rozgrywa się tak jak dzisiaj. Z reguły - jeśli człowiek wsiada na rower o godzinie 15:00, to kończy się na kręceniu po parku czy okolicznych miastach. Dziś jednak zaniosło mnie na ponad 80 kilometrową trasę do Kędzierzyna- Koźla. I nie mogłem narzekać na nudę. Było dziś dosłownie wszystko… Korki (w końcu wyjazd w godzinie szczytu), puste i mega urokliwe drogi (DK 94 oraz DK 40), radość z jazdy, poczucie wolności, mocne i dobre tempo oraz… uniknięcie wypadku i zatrzymanie przez policję! To był zdecydowanie najciekawszy wyjazd tego roku.Zapraszam do relacji!

Dzień rozpocząłem od wizyty w chorzowskim oddziale ZUSu. Miałem komisję uszczerbku na zdrowiu, związaną z wypadkiem w pracy, który miał miejsce 2 miesiące temu. Czekanie w kolejce postanowiłem umilić sobie czytaniem książki „Wyścig Tajemnic” Tylera Hamiltona, który obala mit Lance’a Armstronga. Tak się złożyło, że właśnie tam skończyłem książkę i tak się „naładowałem”, że musiałem resztę dnia spędzić na siodełku. Okazało się to strzałem w dziesiątkę.

Początek trasy to głównie przebijanie się przez zakorkowane główne drogi przejazdowe. Dopiero po 20 kilometrze ruch się zmniejszył i można było czerpać więcej przyjemności z jazdy. Te pierwsze kilometry (co widać na zrzucie GPS) były dość wymagające. Później było już z górki ;) Dosłownie i w przenośni. Sporą rolę odgrywał również wiatr, który w zdecydowanej części nie był moim sprzymierzeńcem. Aż się chciało po 5 km jazdy krzyknąć „zmiana!” i zjechać na koniec kolumny. No niestety takie rarytasy, tylko na wyprawach :)

Za Pyskowicami (36 km) wkroczyłem na DK 40. Nigdy wcześniej nią nie jechałem i… jestem zachwycony! Nie spodziewałem się tak świetnej drogi. Nie tylko chodzi mi o stan nawierzchni, ale także urokliwą okolicę. Z jednej strony drzewa, z drugiej ogromne „żółte pola”, a wszystko to połączone ciekawymi i krętymi zjazdami. Droga była bardzo rzadko uczęszczana, więc można było ścinać zakręty, przerzucając ciężar ciała, niczym na motorze w wyścigach serii MotoGP ;) Istna rewelacja!

Punk kulminacyjny wyjazdu nadszedł jednak już w mieście docelowym. Jadąc fajnym tempem, trzymam się samochodu jadącego przede mną. Kierowca niespodziewanie i dość ostro zahamował ustępując pieszym na pasach. Szczerze mówiąc już widziałem siebie, który kończy swoją przygodę na tylnej części auta. Udało się jednak objechać go z prawej strony, a także wyminąć pieszych na przejściu. Jednak mogę mówić o nieszczęściu w tej całej szczęśliwej sytuacji. 10 metrów za przejściem stał radiowóz, który złapał mnie na tym gorącym uczynku. Zostałem zatrzymany i musiałem się tłumaczyć dlaczego zrobiłem tak, a nie inaczej. Starałem się przekonać policjantów, że wybrałem najrozsądniejszy i najbezpieczniejszy wariant dla wszystkich. Zostały zabrane mi jednak dokumenty i policjanci w aucie spisywali już moje dane. Tłumaczyłem się jednak dalej i ich uwagę przykuł tekst, że byłem zapięty w bloki SPD. Wtedy jeden z nich powiedział, że powinienem przemyśleć jazdę w noskach, co zwiększyłoby bezpieczeństwo przy nagłym hamowaniu. Ostatecznie zostaję tylko pouczony i po tej przymusowej przerwie wróciłem na szosę. W Kędzierzynie melduję się ze średnią prędkością 30.8 km/h. Oj bardzo ucieszył mnie ten wynik :)

Wyjazd uważam za najlepszy w tym sezonie. Dawno jazda na rowerze nie sprawiła mi tak wielkiej przyjemności i poczucia wolności. Średnia prędkość bardzo mnie cieszy i pozytywnie nastawia przed dalszą częścią sezonu. Zdobyłem też dziś dwie nowe gminy (Zabrze i Pyskowice). Dzięki temu mam ich uzbieranych równe 300. Powrót z Kędzierzyna już pociągiem. Poniżej zdjęcie z trasy nr 40 oraz zrzut GPS.

Dzięki Rango!



Kategoria 2.Trening


  • DST 15.10km
  • Czas 00:39
  • VAVG 23.23km/h
  • VMAX 41.77km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 97m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 · dodano: 30.04.2014 | Komentarze 0

Do pracy: Koszutka - Milowice - Koszutka.
O 5:00 robi się już widno, więc postanowiłem pojechać rowerem do pracy. W pierwszą stronę przez Bogucice i Dąbrówkę, by wrócić drogą wzdłuż al. Roździeńskiego.

Zupełnie bez przygód - nie ma o czym pisać :)
Kategoria 3.Inne


  • DST 11.50km
  • Czas 00:27
  • VAVG 25.56km/h
  • VMAX 41.05km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 52m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdówki

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 30.04.2014 | Komentarze 0

Tego dnia noga nie zdążyła się nawet rozgrzać, a już było po "trasach" :) Dystans niemalże mały, to jeszcze pokonywany na raty. Pierwszy odcinek to dojazd z kędzierzyńskiej Kłodnicy na dworzec PKP, by z katowickiego już jechać na Koszutkę.

Zupełnie bez przygód - nie ma o czym pisać :)
Kategoria 3.Inne


  • DST 31.10km
  • Czas 01:21
  • VAVG 23.04km/h
  • VMAX 31.75km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 82m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przygotowawcza w nieznane - Dzień IV. Grodków - Brzeg

Piątek, 25 kwietnia 2014 · dodano: 29.04.2014 | Komentarze 0

Oj to był chłodny nocleg. Mimo, że pod dachem, to spanie na kafelkach nie należało do najwygodniejszych. W nocy wiele razu się budziłem, szukając coraz to nowej alternatywy, by wyłapać trochę więcej ciepła. Niekoniecznie się to udaje...

Wstajemy o 6:00 i... cel mojej dzisiejszej trasy jest odmienny od celu grupy. Z rana postanawiam się odłączyć i samotnie dojechać do Brzegu, by następnie wskoczyć w pociąg i dojechać do Kędzierzyna. Mam tam kilka rzeczy do zrobienia, więc z czystym sumieniem dziękuję grupie za wspólne dni jazdy i wyruszam w swoją stronę :)

GPS wskazuje 22 km do Brzegu, więc godzinę przed wyjazdem pociągu postanawiam wyruszyć. A na trasie wiele niespodzianek... Pierwszą z nich to wiatr wiejący w twarz. Podczas samotnej jazdy o wiele bardziej odczuwalny, więc nie było mi do śmiechu. Kolejną zła wiadomością był kilometraż do Brzegu. Okazało się, że tych kilometrów jest o 5 więcej, więc musiałem przyspieszyć. Ostatnią już przeszkodą były trzy wahadła na trasie... Na jednym z nim ruch zamknięty na 5 min, ponieważ ciężarówka podczas prac budowy drogi, nawracała i wysypywała piasek na asfalt. Udaje mi się jednak przejechać i na pełnej nodze walczę, by zdążyć na pociąg. Ten jest o 9:04, a ja melduję się na dworcu 9:03! W ostatniej chwili zdążyłem, co niemiłosiernie mnie ucieszyło. Potem już tylko odcinek z dworca na kędzierzyńską Kłodnicę.



Kategoria 1.Trasa


  • DST 164.30km
  • Czas 08:10
  • VAVG 20.12km/h
  • VMAX 57.73km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 1651m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przygotowawcza w nieznane - Dzień III. Hradec Kralove (CZ) - Grodków

Czwartek, 24 kwietnia 2014 · dodano: 29.04.2014 | Komentarze 0

Z rana mogłem poczuć się jak na typowej wakacyjnej wyprawie. Początek dnia zaczynał się zgodnie z wyprawowym schematem- spanie w namiotach, pobudka o 5:00, by o 6:00 być już spakowanym i gotowym do trasy. A no właśnie… :) I tu muszę przyznać się do wielkiej wpadki. Kończąc zbieranie się, nie mogłem znaleźć kasku. W tym roku jest on obowiązkowy, a nieposiadanie go podczas jazdy równe jest z wykluczeniem z wakacyjnej wyprawy (taka nowość zwiększająca nasze bezpieczeństwo). Byłem pewien, że ktoś zrobił mi poranny żart i schował go, by lekko podnieść moje ciśnienie. Grupa jednak milczała, więc musiałem sobie przypomnieć gdzie widziałem go po raz ostatni. I tu zaczyna się śmieszna sprawa :) Uświadomiłem sobie, że na bank miałem go w nocy w namiocie. Ale pomyślałem, że na pewno tak nie jest, bo poczułbym go składając namiot (namiot Quechua 2 sec- kilkukrotnie złożony mieści się w futerale i komfortowo można go przewozić na bagażniku). Zaprezentowałem grupce niezły cyrk, bo od 10 minut powinniśmy być w drodze, a ja rozkładam namiot na parkingu od Lidla! Chwilę później już chyba nikt nie miał mi tego za złe, bo kask znalazł się w środku, co wywołało sporo śmiechu i wyluzowało atmosferę :) Ostatecznie podzieleni na dwie grupy, ruszamy o 6:15.

Po wczorajszym trudnym etapie nogi nie kręcą się wybornie. Jednak nie ma źle i w fajnej atmosferze dojeżdżamy na pierwszą tego dnia przerwę. Ma ona miejsce w miejscowości Nove Mesto nad Metuji. Tam wydajemy swoje ostatnie korony i… robimy zdecydowanie najlepsze zakupy tej wyprawy. Hitem były pączki, które można było nabyć po przeliczeniu za 40 gr. Najedzeni udajemy się w kierunki Polski.

Drugi dystans to już czysta przyjemność, która była skutkiem wspólnej rowerowej zabawy z Filipem oraz Danielem. Gadamy wiele pierdół oraz wymyślamy i wyśpiewujemy wiele muzycznych hitów. Czas mija szybko, a kilometry same się zdobywają. Po kilku kilometrach zjeżdżamy jednak z głównej trasy i wybieramy mniej uczęszczaną drogę, lecz z kiepską nawierzchnia i sporym podjazdem. Tak czy siak warto było! Można było się powspinać i zająć przy tym całą szerokość jezdni. Przerwa zaplanowana była w Mc Donalds’ie w miejscowości Kłodzko.

Tego dnia zaliczamy jeszcze górski podjazd na Wilczą Przełęcz i… niestety po raz kolejny zostajemy złapani przez deszcz. W naszej kolumnie Kamil łapie dętkę, więc razem z Filipem i Danielem zostajemy pomóc w ogarnięciu sprawy. Wtedy deszcz postanawia uderzyć w nas na pełnej mocy. Po usunięciu usterki, nie szarpiemy tempa, a dojeżdżamy do miejscowości Grodków, gdzie udało znaleźć się nocleg w tamtejszej parafii.

Kolejny dzień wyprawowy na plus :) Poniżej zrzut GPS z trasy:

Kategoria 1.Trasa, 8. >100 km


  • DST 175.60km
  • Czas 07:54
  • VAVG 22.23km/h
  • VMAX 56.19km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 1870m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przygotowawcza w nieznane - Dzień II. Bruntal (CZ) - Hradec Kralove (CZ)

Środa, 23 kwietnia 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 0

Oj wcześnie zadzwonił ten budzik… Jednak warunki noclegowe były na tyle komfortowe, że z wesołą miną człowiek wyrwał się z karimaty (nocleg hala sportowa). Był jeszcze jeden wielki bodziec powodujący energiczne wstawanie! Dziś etap górski! Kto ze mną jeździ (lub rozmawia na tematy rowerowe) to wie, że taką trasę preferuję najbardziej. Liczyłem, że ukręcimy dziś fajny dystans i nazbieramy spore przewyższenie terenu.

Tak też się stało. Od samego początku śmigalismy po hopkach, zaliczając przy tym trzy spore przełęcze. Pierwsza z nich miała miejsce na 883 m. npm. Jedziemy podzieleni dalej na trzy kolumny. Mnie przypadło jechać w ostatniej i co ciekawe, najwięcej radości dawała mi jazda w końcówce i wspólne wygłupianie się z ekipą. Dopiero w połowie podjazdu, postanawiam razem z Filipem mocniej nacisnąć na pedały, sprawiając sobie dobry trening, przed majowym projektem (+ 500 km w 24h). Jedziemy fajnym tempem i w nagrodę czekał nas aż 28 kilometrowy zjazd. Niestety na nim znalazłem pierwszą wadę nowego roweru. Tarcza 36/46 jest średnią opcją na tego typu jazdę. Brakuje przełożeń i niebawem będę montował większą ilość zębów. Następnie wspinamy się na Suchy vrch (810 m. npm) oraz inny szczyt, którego nazwa nie jest nam znana ;)

Na ostatnim odcinku trasy, łapię swoją pierwszą dętkę w sezonie. Nie obyło się też bez małej wtopy ;) Czułem, że rower mnie zarzuca, więc zasygnalizowałem dętkę i razem z Kubą zjeżdżam, by usunąć usterkę. Po zatrzymaniu się spostrzegamy, że powietrze znajduje się w kole. Bierzemy się za jego przegląd, następnie piasty, by po pewnym czasie dostrzec, że flap serio jest, ale w przednim kole! Ta męska spostrzegawczość :)

Ostatnie 25 km samotnie z Kuba gonimy grupę, która ostatecznie czeka na nas pod Lidlem już w docelowej miejscowiści Hradec Kralove. Tam też się rozbijamy, nie szukając innej możliwości noclegowej. To był kolejny dzień bez ciepłego posiłku (nie wziąłem kuchenki) . Kapitalnie się złożyło, że spora grupka jechała pojeść lub umyć się do pobliskiego Maka, więc zabrałem się z nimi i zaspokoiłem swoją potrzebę! To był męczący i mega intensywny dzień. Kończymy go wspólną posiadówką, by o7po 21:00 znaleźć się już w namiotach. Tego dnia nasza grupa zmniejszyła się o 8 osób.

Poniżej zrzut mapki GPS oraz profilówka:


Kategoria 1.Trasa, 8. >100 km


  • DST 149.20km
  • Czas 07:02
  • VAVG 21.21km/h
  • VMAX 51.45km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 1285m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przygotowawcza w nieznane - Dzień I. Kokotek - Bruntal (CZ)

Wtorek, 22 kwietnia 2014 · dodano: 25.04.2014 | Komentarze 2

Nareszcie! W końcu nadszedł czas ,by zostawić wszelakie problemy,  kłopoty i czerpać frajdę z pokonywanych kilometrów oraz przeżytej przygody. We wtorek rozpoczęła się wyprawa przygotowawcza grupy NINIWA Team, która była treningiem oraz drogą eliminacji dla kandydatów sierpniowej „wyprawy w nieznane”. Jest to bardzo intensywny okres, który ma na celu uświadomić potencjalnym uczestnikom wyprawy jak wygląda życie codzienne takiej eskapady.

Zaczęliśmy wszystko wieczornym (poniedziałek) spotkaniem organizacyjno - informacyjnym, by później spędzić czas na integracji. Z doświadczenia wiedzieliśmy, że i tak nikt szybko nie zaśnie, więc czas spędzamy przy ognisku i wspólnych rozmowach. Szczęśliwi ci, którzy przespali przynajmniej 4 godziny :)

Dzień zaczynamy Mszą Świętą i tuż po 06:00 ruszamy w trasę. Na starcie melduje się aż 43 uczestników! Podzieleni na trzy kolumny, dość spokojnym tempem łykamy pierwszy dystans, który wyszedł 70 km. Znaczna jego część spędzona była przeze mnie na rozmowach, więc czas ani przez moment się nie dłużył. Przerwa wypadła w mieście Kędzierzyn- Koźle przy tamtejszym Mc Donalds’ie. Ja jednak postanawiam udać się do dziewczyny, która mnie ugościła oraz pozytywnie naładowała na dalszą trasę. Nie wracam już pod „fabrykę hamburgerów”, lecz postanawiam oczekiwać grupy na drodze w kierunku Głubczyc.

Podobnie jak pierwszy dystans- drugi idzie bardzo gładko. Wykręcamy 50 km i drugą przerwę spędzamy już na czeskim terytorium. Zatrzymujemy się w centrum Pietrowic i wydajemy swoje pierwsze korony na niezbędne zakupy. Ja zaopatrzony we wszelakie świąteczne ciasta, powoli mam dość słodkiego i marzę o czymś ciepłym. Niestety nie zabrałem ze sobą kuchenki i tym bardzo utrudniłem sobie życie.

Tuż po starcie niestety złapała nas burza oraz mocny deszcz. Zaczął się również teren typowo górski, co dodatkowo urozmaiciło nam zabawę. Momentami, by zapomnieć o tej mało komfortowej sytuacji, uruchamiamy swoje "wokalne talenty" wyśpiewując różne radiowe i nie tylko hity. Po 30 km zatrzymujemy się pod Lidlem na przerwę.

Przerwa była obiadową (w standardzie godzinna), lecz warunki pogodowe na tyle się pogorszyły, że zostaliśmy zmuszeni rozglądać się za miejscem noclegowym. Nie było to łatwe i dopiero po pewnym czasie udało załatwić się halę sportową. Byliśmy zupełnie przemoczeni, więc możliwość skorzystania z pryszniców była dla nas zbawienna. Końcówka dnia to ciąg dalszy integracji i o 21:30 wszyscy usnęli.

Mimo kiepskich warunków, jechało mi się bardzo dobrze. Nowa maszyna się sprawdziła i z optymizmem patrzyłem w dzień następny, który będzie już typowo górskim odcinkiem. Łącznie udało się przejechać 149 km, przy 1185 m przewyższenia. Tego dnia odpadło dwóch uczestników.

Zdjęcie roweru oraz zrzut GPS:


Kategoria 1.Trasa, 8. >100 km


  • DST 52.40km
  • Czas 01:53
  • VAVG 27.82km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 354m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowice - Kokotek. Jest 30 000 km!

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 0

Nareszcie udało przekroczyć się 30 000 km, od czasu kiedy prowadzę swoje statystyki. Bariera ta miała miejsce podczas trasy dojazdowej do Kokotka, ponieważ stąd wyrusza jutro czterodniowa wyprawa przygotowawcza ( NINIWA Team). 

Jechało się bardzo sprawnie. Na początku lekko się obawiałem, ponieważ pierwszy raz jechałem na nowym rowerze z obciążeniem. Jechaliśmy bardzo płynnie i udało wykręcić się dobrą średnia. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie jazda chodnikiem na sporym odcinku remontowanej ulicy w Bytomiu przy Strzelców Opolskich. 

Zrzut GPS:

Kategoria 1.Trasa


  • DST 30.80km
  • Czas 01:17
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 575m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wielkanocne spalanie kalorii

Niedziela, 20 kwietnia 2014 · dodano: 20.04.2014 | Komentarze 0

Wielkanoc... piękny czas dla każdego katolika oraz wszystkich głodomorów:) Najlepiej jak się połączy obie sprawy! Świetny czas! Nigdy wcześniej nie wpadłem jednak na pomysł, by "między posiłkami" wskoczyć na rower i stracić trochę kalorii. Długo się zastanawiałem nad taką opcją, lecz dopiero końcówka wyścigu Amstel Gold Race zdecydowała, że postawiłem na ten aktywny wariant. Szybki sms do Marcina i o godzinie 17:30 wyruszamy na wspólne świąteczne kręcenie.

Wyjazd typowo rekreacyjny, lecz mający lekko charakter treningu interwałowego! Już tłumaczę... Zdobywaliśmy kilometry po muchowcu (3 Stawy) rozmawiając sobie zarazem. Jednak co pewien okres czasu, przerywaliśmy "plotkowanie" i mocniej nacisnęliśmy na pedały. Tak wyglądał cały wspólny trening. Nie będę zbytnio się rozpisywał. Fajny czas i fajna zabawa :)

Jutro czeka mnie dystans 50 km do Kokotka (Lubliniec), a już we wtorek wyruszamy stamtąd na wyprawę przygotowawczą. W planie mocne 4 dni w granicach 200 km dziennie po Czechach. Wyjazd ma charakter eliminacyjny dla potencjalnych kandydatów na sierpniową wyprawę NINIWA Team. Dla mnie będzie to świetny trening, ponieważ na wspomnianą wyprawę raczej nie pojadę, ale za miesiąc w planach mam jednodniowy odcinek Katowice - Gdańsk (+500km). Będzie to projekt zorganizowany z klubem GKS Katowice, ze względu na okrągłą 50. rocznicę powstania klubu. Na dniach mam kolejne spotkanie z działem marketingu, dotyczące dopięcia szczegółów wydarzenia.

Poniżej zrzut trasy oraz fotka z Marcinem:

_



Kategoria 2.Trening


  • DST 8.40km
  • Czas 00:21
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 29.40km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do 7 razy sztuka...

Wtorek, 15 kwietnia 2014 · dodano: 15.04.2014 | Komentarze 2

Już w poniedziałek wyruszam na czterodniową wyprawę przygotowawczą z grupą NINIWA Team. Jako, że od miesiąca śmigam na nowej maszynie, to dziś był ostatni moment na znalezienie kompatybilnego bagażnika. Do świąt pracuję, więc dziś był ostatni czas na organizacje sprzętu. Oj nie było to łatwe... gdziekolwiek trafiłem, to wszyscy odmawiali pomocy. Jedni nawet wyskakiwali z tekstem, że pod szosę nie zamontuję bagażnika. Wiec musiałem ich uświadamiać, że to nie szosa a przełaj...

Dopiero za 7 razem udało się zakupić bagażnik (Bikershop) i w domu zabrałem się za zabawę w montowanie. Nie było to łatwe (bagażnik miał kilka części) i dopiero po pewnym czasie mogłem odetchnąć z ulgą. Bałem się, że nie zakupię odpowiedniego sprzętu i zrezygnuję z wyprawy. Tuż po powrocie do domu zaatakował grad. Brakło minuty i byłaby dodatkowa atrakcja :)
Kategoria 3.Inne