Info

avatar Witam! Z tej strony Michał Kandefer, urodzony katowiczanim oraz absolwent katowickiej AWF. Mam przejechane 52615.91 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 23.30 km/h.

Rekordowy dystans dzienny: 355 km.
Najwyższy osiągnięty szczyt:
- 2408m n.p.m (Port d'Envalira) Rekordowy tydzień:
- 1192 km (6 dni jazdy)
Rekordowy miesiąc:
- 4004 km (Maj 2013)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Państwa w jakich miałem przyjemność jeździć to:
Moje filmy:


Poprzednie lata:

2016 - 3200 km
2015 - 4510 km
2014 - 5010 km
2013 - 12200 km
2012 - 2340 km
2011 - 8629 km
2010 - 2186 km
2009 - 1294 km
2008 - 839 km
2007 - 1978 km
Dane naliczane są od 15.10.2013r

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy michalkandefer.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

2.Trening

Dystans całkowity:14898.40 km (w terenie 79.00 km; 0.53%)
Czas w ruchu:458:30
Średnia prędkość:26.11 km/h
Maksymalna prędkość:66.04 km/h
Suma podjazdów:84380 m
Suma kalorii:89468 kcal
Liczba aktywności:336
Średnio na aktywność:44.34 km i 1h 50m
Więcej statystyk
  • DST 22.50km
  • Czas 01:01
  • VAVG 22.13km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Kalorie 536kcal
  • Podjazdy 131m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

W deszczu i wietrze... Jest 5 000 km !

Piątek, 19 grudnia 2014 · dodano: 19.12.2014 | Komentarze 0

Miało być pięknie, a za oknem dramat... To pierwsza myśl jaka przyszła do głowy zaraz po przebudzeniu. Druga to jednak nadzieja, że około 14:00 się rozpogodzi. Nie postanowiłem jednak czekać na obrót sprawy, a sprawdziłem prognozę na najbliższe godziny. I co? W Katowicach przewidziane opady deszczu oraz bardzo silny wiatr-  33 km/h a w porywach aż 55 km/h! Średnio chciało mi się kręcić w taką pogodę. Ale... Kiedy znowu będzie 11 stopni? Kiedy znowu będzie okazja, by wyjść na rower i zakończyć sezon? Prawdopodobnie w ogóle. Mimo wszystko postanowiłem wskoczyć na rower i zdobyć minimum te 12 km, jakie brakowało mi do 5 000 km - tegorocznego celu!

Tylko wyjechałem i już chciało mi urwać głowę. Jednak włączył się "tryb sportowca" i przy zaciśniętych zębach dane było zdobywać kilometry. Śmigałem po Katowicach (centrum, Ligota, Ochojec) by wrócić przez dolinę Trzech Stawów. Na trasie wielokrotnie łapał mnie deszcz (brzmi to dość dziwnie przy ogólnych 22,5 kilometrach ;) ). Najważniejsze jednak, że cel osiągnięty i sezon... zakończony.

Jutro postaram zamieścić podsumowanie sezonu.

CEL WYKONANY!

Kategoria 2.Trening


  • DST 14.30km
  • Czas 00:32
  • VAVG 26.81km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 110m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatki

Środa, 17 grudnia 2014 · dodano: 17.12.2014 | Komentarze 0

To był już chyba ostatni rowerowy wypad do pracy. Jutro prawdopodobnie przekroczę zamierzony tegoroczny cel (5 000 km) i powoli odkładam rower. Organizm powinien trochę odpocząć, a ja przybrać kilka kilogramów :) Dzisiejszy wyjazd w pierwszą stronę w deszczu (05:20), a powrót już na spokojnie po suchej nawierzchni (18:00).

Jutro planuję trochę pokręcić i zdobyć ten piąty tysiąc!
Kategoria 2.Trening


  • DST 35.20km
  • Czas 01:15
  • VAVG 28.16km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 912kcal
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening na Mikołów oraz Miśkowe aktualności

Poniedziałek, 15 grudnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0

Zbliża się koniec roku. Tak wiem, nie zaskoczyłem Was tym stwierdzeniem! Pragnę jednak nawiązać do faktu, że jest to chyba ostatnia okazja aby opublikować trening kończący sezon. Sezon bardzo udany, lecz niekoniecznie skończony. Do przedsezonowego założenia brakuje zaledwie 26.3 km, więc lada moment plan zostanie zrealizowany i będzie można poczuć satysfakcję. Ze względu na to, że nie brałem udziału w żadnej wyprawię, pracuję na pełen etat oraz studiuję, to tegoroczny cel wynosił 5000 km. Jest bardzo blisko! Zważywszy na to, że dawno nie pisałem i długo teraz nie będę (jedynie podsumowanie sezonu) to dzisiejsza notka będzie miała charakter „miśkowych aktualności”. Zapraszam :)

Na brak obowiązków nie mogę narzekać. Powiem inaczej- jeśli uda się złapać jeden dzień, który przeznaczę na całodniowy odpoczynek, to z przyzwyczajenia do natężonego działania zwyczajnie się nudzę. Nie zamierzam jednak narzekać i przekazuję całemu światu, że jestem bardzo szczęśliwy! A co do spraw rowerowych? W ostatnim czasie z radością na twarzy uświadamiałem znajomych, że w obecnym sezonie ani razu nie upadłem! Miał to być pierwszy taki sezon od 8 lat, ale… no właśnie miał taki być:) Niestety w piątek wracając rano z pracy (06:12) upadłem, po tym jak przednie koło zatańczyło na lodzie na jednym ze skrzyżowań. Upadek był na szczęście kontrolowany i nic zupełnie się nie stało. Został jedynie niesmak kolejnego roku, w którym liznąłem asfalt.

Najwyższy czas przejść do dzisiejszego treningu. Planowany był już wcześniej, ale wiele aspektów zahamowało aspiracje. Na start pogoda była inna niż wcześniej zapowiadano, przyszedł czas na świąteczne porządki, by ostatecznie emocjonować się losowaniem Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy. Planowany 2,5 godzinny trening został zniwelowany do 1:20h. Nie będę jednak na to narzekał. Wybrałem się na rundę do Mikołowa. W jedną stronę śmigałem drogą 81, by powrócić przez Podlesie, Kostuchnę i Ligotę. Wyruszając z domu narzekałem na korki, ale to co spotkało mnie w drodze powrotnej to już istne szaleństwo. Co prawda w radiu informowali, że wypadek na Murckowskiej, ale nie spodziewałem się takiego odzwierciedlenia w całych Katowicach. Szkoda bo była fajna prędkość średnia i w końcówce trasy niestety spadła. Temperatura jednak do jazdy była bardzo sprzyjająca (między 5-8 stopni) i ostatecznie jestem bardzo zadowolony z treningu. Co nie znaczy jednak, że wróciłem do domu w pełni sił. Czułem, że zasłużyłem na dobrą kąpiel i porządny posiłek. Według aplikacji wypaliłem 900 kalorii. Cieszy dzisiejsze 35 kilometrów. Przecież jest grudzień!

Poniżej zrzut trasy oraz danych z Endomondo:

Kategoria 2.Trening


  • DST 25.20km
  • Czas 01:02
  • VAVG 24.39km/h
  • VMAX 39.90km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 670kcal
  • Podjazdy 362m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grudniowy Park Śląśki

Środa, 10 grudnia 2014 · dodano: 10.12.2014 | Komentarze 2

Dziś wolne, więc postanowiłem chociaż na godzinę wybrać się pokręcić. Podczas ostatniego śmigania do pracy złapałem dętkę, więc dziś musiałem zacząć "rowerowanie" od wymiany uszkodzonego ogniwa. Za oknem zimno, ale bardzo słonecznie. Szybko się zebrałem i pojechałem pojeździć do Parku Śląskiego.

W samym parku pusto, ale przyjemnie. Zawitał już tam zimowy klimat i można było kręcić po oszronionej okolicy czy wymijać "taflę lodową" na asfalcie. Wykręciłem trzy pełne rundy i zmyłem się do domu. Pierwszy raz od ponad miesiąca było dane mi jeździć zanim zapadni zmrok.

Kategoria 2.Trening


  • DST 32.10km
  • Czas 01:16
  • VAVG 25.34km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 860kcal
  • Podjazdy 399m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szukając jesieni

Czwartek, 6 listopada 2014 · dodano: 06.11.2014 | Komentarze 0

Brak jakiejkolwiek chęci do jazdy... Wróciłem z pracy po 06:00 do domu i miałem chęć nie nastawiać żadnego budzika. Jednak założyłem sobie, że tego dnia wybiorę się chociaż na godzinę na jakiś trening, więc walczyłem z samym sobą, by mimo wszystko ruszyć. Według prognozy pogody, Katowice były dzisiaj najcieplejszym miejscem w Polsce (18 stopni), więc nie można było odpuścić... 
Za cel wybrałem sobie Park Śląski. Gdzie jak nie tam szukać jesieni? 

Nie rozczarowałem się. Multum liści na szosie, pozostałe na drzewach w 163 odcieniach- klimat do jazdy wymarzony. Tego dnia jednak nie "grało" co innego. Po dwóch trudnych nockach byłem na tyle przemęczony, że już na pierwszej rundzie (4 zaplanowane) zadecydowałem, że będzie to wyjazd jedynie rekreacyjny. Nie było dobrej nogi, by cokolwiek lepszego wykręcić.

Poniżej zrzut z endomondo:


Kategoria 2.Trening


  • DST 113.20km
  • Czas 04:01
  • VAVG 28.18km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 3104kcal
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening ze Strzałom! Ostatnie +100 km w sezonie?

Środa, 15 października 2014 · dodano: 15.10.2014 | Komentarze 0

Tuż przed meczem eliminacyjnym do Mistrzostw Europy Polska – Szkocja uświadomiłem sobie, że nie mam żadnych planów na jutrzejszy dzień. W przerwie meczu, więc postanowiłem wykonać telefon do popularnego „Strzały” z zapytaniem czy ma ochotę na jakiekolwiek środowe kręcenie. Kuba słysząc dzwięk dzwonka już pewnie wiedział o co chodzi, ponieważ odebrał telefon w następujący sposób: „Cześć Miśku, to gdzie jutro kręcimy?”. Sytuacja z dzwonieniem w przerwie meczy, nie była pierwszą tego typu. Telefonicznie jeszcze sprawdzamy prognozę pogody i ustawiamy się na 12:00. Kierunek trasy nie był znany:)

Za oknem 15 stopni, niebo zachmurzone, brak w lodówce kawy do mleka. Inaczej wyobrażałem sobie początek dnia, ale mimo wszystko z niecierpliwieniem czekam aż Strzała dojedzie na Koszutkę (z Kostuchny). Stało się to o 12:15 i 12:30 wyruszyliśmy w kierunku Lublińca. Taki spontaniczny pomysł się zrodził. Mamy tam zaprzyjaźnione tereny i ludzi, więc tym bardziej nas tam ciągnęło. Nikt jednak nie wiedział o naszych planach, a postanowiliśmy poinformować Filipa dopiero będąc w Tarnowskich Górach.
Odcinek do Tarnowskich Gór jechało się bardzo przyzwoicie. Niekoniecznie wysoka temperatura bardzo sprzyjała, płynnej i szybkiej jeździe. W Chorzowie spotykamy nawet Tomka  i chwilkę rozmawiamy. Okazało się, że nie było to jedyne spotkanie na dzisiejszej trasie. Kolejną napotkaną osobą był Marcin, który w Tarnowskich Górach podążał w przeciwnym kierunku. Szybcie machnięcie ręką i… po spotkaniu! Była to bardzo miła akcja o charakterze sportowym ;) Nie trzeba było nawet słów. Dojeżdżamy do Tworoga i tam niestety kończy się asfalt drogi nr. 11. Jest spoooory objazd, lecz my nie mamy na tyle czasu, by dokładać sporo kilometrów, więc lecimy na wioskę „Koty” i przez las chcemy dostać się do Kokotka. Jako, że jedziemy w gościnę do Filipa, to nie chcemy jechać z pustymi rękami! Kupujemy trzy butelkowe piwka niskoprocentowe, by wspólnie „powspominać stare czasy” przy złocistym płynie! A no właśnie…

I wjechaliśmy w ten las. Na początku jak każy inny. Wystarczyły jednak 3 minuty, by zmienił się diametralnie! Pojawiła się kostka brukowa rodem z Roubaix (lasek Annaberg), by później zamienił się w piach jak na kazachskich stepach… Koła strasznie zarzucało i skończyło się na dwóch upadkach Strzały (żartujemy sobie, że Kuba chciał upadkami nawiązać do wygranej Polski nad Niemcami i w walce na gleby wygrał ze mną stosunkiem 2:0 ). Co ciekawe, właśnie on miał piwa w rowerowych kieszonkach! Na szczęście żadne nie ucierpiało. To nie koniec laskowego nieszczęścia! Po przejechaniu ¾ tego koszmaru, mój kompan uświadamia mnie, że stracił przy upadku okulary…Nie pozostaje nam nic innego, jak wrócić i z zaciśniętymi zębami po tych piachach. W międzyczasie miało miejsce niespodziewane spotkanie z Tomkiem Maniurą, który jechał opowiadać o wyprawach NINIWA TEAM’u. Co za las:)

Dojeżdżamy jednak szczęśliwie do Filipa i tam na pełnym luzie spędzamy dobrą godzinę. Po spotkaniu decyduje się nas troche rowerowo odprowadzić, co okazało się strzałem w dziesiątkę! W lasku (gdzie jak nie tam haha) rozstajemy się i prawie identyczną drogą wracamy do Katowic. Jazda bardzo sprawna, lecz niestety końcówka już po ciemku. W dodatku od Tarnowskich Gór łapie nas kilkukrotnie deszcz, ale nie osłabia znacząco naszych morali. Wróciłem do domu zmęczony, ale bardzo szczęśliwy. To był dobry jesienny trening! Dzięki wielkie dla Kuby i pozdrowienia dla wszystkich napotkanych dziś osób!

Poniżej zrzut trasy ze statystykami z Endomondo:



Kategoria 2.Trening, 8. >100 km


  • DST 84.20km
  • Czas 02:34
  • VAVG 32.81km/h
  • VMAX 57.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 2481kcal
  • Podjazdy 552m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ze Strzałą po Śląsku!

Środa, 1 października 2014 · dodano: 01.10.2014 | Komentarze 0

No i mamy październik. W tym miejscu chciałbym pozdrowić wszystkich studentów, w szczególnośći akademickich debiutantów, absolwentów katowickiej AWF oraz… moich przyszłych kolegów z uczelni, którą zaczynam w sobotę. Po tegorocznej obronie, postanowiłem jednak wybrać się na magisterkę, by przez najbliższe dwa lata ponownie walczyć z moimi ulubionymi profesowami (B, G). Jedyne co mnie pozytywnie elektryzuję to fakt iż dalej będę studentem AWF. No dobra, tyle o terażniejszości akademickiem. Październik to także czas, kiedy na dobre zaczyna się rowerowa jesień. Po tak wspaniałych mistrzostwach świata ( dzięki Kwiato!) czeka nas jeszcze klasyk Il Lombardia oraz wyścig dookoła Chin. A z tych prywatnych… poranne śmiganie do pracy oraz pojedyńcze treningi, jeśli tylko będzie czas. Jakoś to będzie :)

Dzień zaczął się rowerowo niekoniecznie dobrze. Po dętkowych i oponowych perypetiach (przebita opona, pęknięta dętka podczas pompowania, wczoraj kupiona wadliwa z dziurą w wentylu) dziś przyszedł czas na… złamanie dwóch łyżek do zakładania opony! Po tych wszystkich przygodach, postanowiłem zaatakować serwis. Tam wpadłem na pomysł, by zaprosić Strzałę do wspólnego treningu. Pogoda nie była zbyt dobra, godzina późna bo 13:30, ale ustawiamy się na 14:00 na Podlesiu. Szybka czekolada przed wyjściem, rowerowy strój katowickiej AWF (dziś chyba nie mółbym wyjechać w żadnym innym) i fruu na trening!

Jako, że z Kubą nie miałem przyjemności się spotkać od 2 miesięcy, a dopiero co powrócił z „Wyprawy w Nieznane” to trochę nam zajęło zanim wuryszyliśmy. Naładowani pozytywną energią oraz kapitalnym zwycięstwem Kwiato z Ponferrady, ruszamy bardzo mocno i póki siły w nogach to nie zamierzamy zwalniać. Za kierunek wybraliśmy Gliwice, by później kierować się na Orzeszę i drogą 81 wrócić do Katowic. Aura nam sprzyjała i tylko delikatnie można było odczuć jakiekolwiek krople deszczu. Temperatura w granicach 17 stopni. Nogi cały czas dobrze się kręcą, wieć podjarani śmigamy dalej. Udaje się też "złapać" traktor i przez 7 km jedziemy w tunelu aerodynamicznym.

Nie obyło się jednak bez delikatnych problemów technicznych. Mnie trzykrotnie poleciał łąńcuch, podczas przechodzenia z przedniej dwójki na trójkę. Albo mam przerzutkę do regulacji, albo przez ostatni czas utraciłem umiejętnośći zmieniania biegów :)

Na tyle byłem zadowolony z treningu oraz statystyk, że postanowiłem na koniec wspiąć się na „Col de Korfantego” i z wielką radością wskoczyć do wanny. Średnia prędkość jaka została uzyskana na tym 84 kilometrowym odcinku to 33 km/h. To chyba najlepszy czas na takim dystansie w życiu :) Dodatkowo 550 m przewyższenia w pionie oraz spalonych aż 2500 kalorii.

Dzięki bardzo dla Kuby za wspólny treningi! Poniżej zrzut z Endomondo:

Kategoria 2.Trening


  • DST 72.60km
  • Czas 02:43
  • VAVG 26.72km/h
  • VMAX 55.01km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1928kcal
  • Podjazdy 490m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śląsko- zagłębiowska pętla

Piątek, 12 września 2014 · dodano: 12.09.2014 | Komentarze 0

No cóż... po ostatniej trzytygodniowej pauzie, ponownie dane mi było sporo czekać na kolejny rowerowy wypad. Na szczęście tym razem trochę krócej. Dziś rozpocząłem dwudniowe wolne i nie darowałbym sobie, gdybym chociaż na dwie godziny nie wyskoczył na sprzęt. Trasa wybrana niełatwa, a jak się okazało organizm nie do końca zregenerowany, więc momentami była ostra walka z samym sobą. Czas na krótką relacje.

Dziś postanowiłem odświeżyć sobie tereny, w które sezon temu często zaglądałem. Mam na myśli Bobrowniki, Wojkowice i Rogoźnik. Jeśli już tam miałem się wybrać, to postanowiłem zatoczyć pętlę i przez Tarnowskie Góry oraz Bytom wrócić na Koszutkę. Pogoda wyglądała na nieprzewidywalną, więc zabrałem ze sobą  "deszczowe zabezpieczenie" co jednak nieszczególnie ułatwiło jazdę. Dodatkowa waga nie bardzo przeszkadzała, ale stanowiła jednak dodatkowe obciążenie. Na początku jedzie mi się bardzo fajnie. Utrzymuję średnią w granicy 26-27 km/h i taką śmigam aż do Sączowa. Cały ten odcinek jednak bardzo dziurawy i dość kiepski do jazdy. Komfort poprawia się dopiero od momentu wjechania na 78 i ciśnięciu w stronę Tarnowskich Gór. Tam niestety osłabłem. Od początku dnia miałem problemy żołądkowe i niestety dały one o sobie znać na 50. kilometrze. Ból brzucha, "odcięcie prądu" w nogach oraz chłód to główne objawy tej dolegliwości.  Zesłabłem i radość z jazdy spadła całkowicie do zera. Na domiar złego, odcinek przy Strzelców Bytomskich w Bytomiu dalej jest remontowany i musiałem nadłożyć prawie 8 km jadąc objazdem...

Mimo tych problemów, to trasa jednak na plus. Cieszy to, że zdecydowałem się na jazdę mimo świadomości o ewentualnych problemach zdrowotnych. Wpadło ponad 70 km i nadzieja do pokonania bariery 5 000 w sezonie wróciła. Poniżej zrzut trasy ( tym razem Endomondo). Spalonych 1900 kalorii!



Kategoria 2.Trening


  • DST 63.70km
  • Czas 02:08
  • VAVG 29.86km/h
  • VMAX 58.26km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 472m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót do jazdy! Po 3 tygodniach...

Piątek, 29 sierpnia 2014 · dodano: 29.08.2014 | Komentarze 0

Zabrzmi to jak zupełny paradoks. W ostatnim czasie nie dolegała mi żadna choroba czy kontuzja, a ostatni wyjazd pełniący funkcję treningu był 3 tygodnie temu... Nie biorę tutaj pod uwagę wyjazdów do pracy, bo to zupełnie inna bajka. Co prawda sierpień, wakacje, urlop... ale obecny miesiąc mam tak szalony, że nie było okazji nawet na 30 kilometrowy trening po Parku Śląskim. Dziś przerwałem tą "czarną serie". Aż mi głupio...

Dziś też zaczęło się niekoniecznie spokojnie. Dopiero w południe wróciłem do Katowic, by od razu zabrać się za piwnicowe porządki. Dopiero o 15 znalazłem chwilę czasu, więc postanowiłem wykorzystać ją na rower. Za cel wybrałem sobie sprawdzoną już trasę w kierunku Łazisk Górnych. Jazda mimo mocnego wiatru w twarz przebiegała dość sprawnie i szybko. Był odczuwalny głód jazdy i to zdecydowanie sprzyjało mocniejszym naciskom na pedały. Po powrocie do Katowic postanowiłem jeszcze "dokręcić" i wybrałem się do Parku Śląskiego na dwie rundy. Ogólnie wyjazd na plus z bardzo przyzwoitą przeciętną. Skłamałbym jednak, gdybym napisał, że czuje się niezmęczony i świeży w nogach. Niech to będzie jednak dobry początek przed maratonem Dobrodzieńska Seta oraz Tour de Kokotek, które odbywają się w drugi oraz trzeci tydzień września.

Poniżej zrzut GPS z treningu:


Kategoria 2.Trening


  • DST 82.20km
  • Czas 03:20
  • VAVG 24.66km/h
  • VMAX 48.74km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 366m
  • Sprzęt Merida Cyclo Cross 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Opola oraz na Św. Anne

Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 09.08.2014 | Komentarze 0

Będąc kolejny dzień w Kędzierzynie (dziewczyna w pracy na popołudnie) postanawiam wybrać się na Opole oraz po drodze wspiąć się na Górę Świętej Anny. Warunki jednak były bardzo niesprzyjające i mimo krótkiego dystansu, wróciłem potwornie zmęczony. Dlaczego tak?

Od samego początku trasy walczyłem z wiatrem. Przeszkadzał nawet w terenie zabudowanym. W momencie wyjechania z Kędzierzyna i znalezienia się na otwartym terenie już zupełnie było nie do śmiechu. Kręciłem do lokalnego radia (Park FM) i ostrzegano w nim przed mocnym wiatrem, wiejącym nawet w porywach do 40 km/h. Oczywiście "szczęście" polegało na tym, że obrywałem nim w twarz. Nic przyjemnego.

Nie rezygnuję jednak ze wspinaczkowym planów i jadę na Św. Anne od strony Leśnicy. Wjeżdża się dobrze i po 3 minutowej przerwie wybieram się w kierunku Opola. Tam pytam "lokalną babcię" o najszybszą drogę i... dane mi było śmigać po wszelakich polach z fatalnym stanie nawierzchni :) Dopiero od ul. Gogolińskiej stan jakości uległ zmianie.

W Opolu zameldowałem się około 19:30 i nie było mi dane nacieszyć się okolicą, ponieważ już o 20:04 miałem pociąg. Rezygnuję ze spaghetti i zamawiam duże tyskie i śmigam na pociąg. Ania jednak skończyła pracę później, więc jeżdżę jeszcze po okolicy. Tego już na śladzie nie będzie. Mimo wszystko wyjazd na plus.



Kategoria 2.Trening