Info

avatar Witam! Z tej strony Michał Kandefer, urodzony katowiczanim oraz absolwent katowickiej AWF. Mam przejechane 52615.91 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 23.30 km/h.

Rekordowy dystans dzienny: 355 km.
Najwyższy osiągnięty szczyt:
- 2408m n.p.m (Port d'Envalira) Rekordowy tydzień:
- 1192 km (6 dni jazdy)
Rekordowy miesiąc:
- 4004 km (Maj 2013)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Państwa w jakich miałem przyjemność jeździć to:
Moje filmy:


Poprzednie lata:

2016 - 3200 km
2015 - 4510 km
2014 - 5010 km
2013 - 12200 km
2012 - 2340 km
2011 - 8629 km
2010 - 2186 km
2009 - 1294 km
2008 - 839 km
2007 - 1978 km
Dane naliczane są od 15.10.2013r

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy michalkandefer.bikestats.pl

Archiwum bloga

Podsumowanie sezonu

Piątek, 29 listopada 2013 · dodano: 29.11.2013 | Komentarze 0

Dziś w godzinach popołudniowych, rower został definitywnie odstawiony. Sezon rowerowy 2013 został zakończony, więc jedyne co mi pozostało, to napisać podsumowanie z tegorocznego sezonu. A jest o czym pisać.


Rok ten był wyjątkowym i zdecydowanie najlepszym ze wszystkich dotychczasowych. W zeszły grudzień wyznaczyłem sobie cele na tegoroczny sezon i wszystkie zostały zrealizowane. Najbardziej cieszy mnie to, że kilometry nie były trzaskane na siłę, a sprawiały wiele radości i dały możliwość przeżycia pięknej przygody. Wyprawa na Syberię to był zdecydowanie główny cel tego sezonu, a wszystko inne stanowiło fajny trening do wyprawy, a następnie świetny rozjazd po niej. Poniżej przedstawiam zrealizowane cele na 2013 rok.


- Dojechać rowerem na Syberię,
- Wjechać na przynajmniej trzy nowe szczyty,
- Poprawić średnią prędkość z zeszłorocznego Tour de Kokotek,
- Przejechać ponad 12 000 km w sezonie.


Statystyki:

W tym roku udało się pokonać 12200,45 km, co jest moim najlepszym wynikiem w życiu. Złożyło się na to 135 rowerowych wyjazdów, a na siodełku dane mi było spędzić 540 godzin i 56 minut. Łączne przewyższenie terenu w pionie wyniosło 69308 metrów. Obyło się bez żadnej kontuzji i 5 niegroźnych wypadkach. Kilka większych awarii było, ale co ciekawe- od maja nie złapałem żadnej dętki.


Sezon ten był bardzo intensywny. Nie jednak przez bity rok. Od stycznia do marca czas spędzałem bardziej na przedsezonowym przygotowaniu niż na kręceniu na rowerze. Udało się sporadycznie pojeździć na trenażerze, ale sezon na dobre rozpoczął się dopiero w kwietniu. Był to ostatni moment, by rozjeździć się przed majowym wyjazdem na Syberię. Udało się to i szybko wkręciłem się w wyprawową rzeczywistość. Po tych dwóch miesiącach intensywnej jazdy, niekoniecznie były chęci na odpoczynek. Nogi kręciły się jak z automatu, więc jazda na „pustym” rowerze stanowiła ogromną przyjemność. Od sierpnia nigdzie już dalej nie udało się pojechać, ale sporo było jednodniowych wyjazdów. Listopad to już miesiąc, w którym rower służył jako środek transportu do pracy, więc udało mi się połączyć przyjemne z pożytecznym.


„Wyprawa 2013. Polska – Syberia”:


Nie będę się dużo rozpisywał na temat wyjazdu. Była to największa przygoda mojego życia. Kondycyjnie dobrze wszystko wypadło, lecz nie ominęły mnie problemy zdrowotne. Były momenty kiedy trzeba było zacisnąć zęby, podnieść się z ziemi i walczyć z kilometrami oraz samym sobą. Po raz kolejny przekonałem się, ile znaczy pomoc uzyskana od drugiego człowieka. Wróciłem do domu nie tylko z bagażem przejechanych kilometrów, trzech nowych zaliczonych państw, ale przede wszystkim ze wspomnieniami i wdzięcznością za każdy przeżyty tam dzień. To była piękna przygoda.

Tutaj moje blogowe codzienne relacje z wyprawy


„Tour de Kokotek” i „Dobrodzieńska seta” :



W tym roku ponownie startowałem w amatorskim wyścigu „Tour de Kokotek”. Poprawa średniej prędkości z zeszłego roku była jednym z celów na ten rok. Nie tylko udało się to zrealizować, a nawet wywalczyć drugą lokatę w wyścigu. Konkurencja była spora, więc tym bardziej jestem szczęśliwy. Trochę się dowartościowałem i postaram się w przyszłym roku zaliczyć jakieś maratony.


Razem z trzema osobami z NINIWA Team brałem udział w III Maratonie Kolarskim „Dobrodzieńska Seta”. Maraton ten charakteryzuje się czystym przejazdem i nikomu jakikolwiek czas nie był liczony. Jak wskazuje nazwa, by ukończyć maraton należało przejechać wyznaczoną trasę z dystansem stu kilometrów. Bardzo fajne wydarzenie, więc za rok również postaram się wziąć w nim udział.


Jednodniowe wyjazdy:



W tym roku udało się sporo pokręcić na jednodniowych trasach. Zmontowała się fajna ekipa, więc nie musiałem tego robić samotnie. Była większa motywacja do wyjazdów i pojawiło się więcej możliwości co do kierunku oraz charakterystyki jazdy. Udało się wspólnie zaliczyć kilka szczytów, pokręcić po płaskim, czy nawet pojechać do Krakowa tylko po to, by zjeść sobie na rynku kebaba. Wpadło sporo kilometrów i jeszcze więcej dobrej zabawy.


Na tym skończę tegoroczne podsumowanie. Nie chcę pisać tutaj książki, bo przecież nie o to chodzi. Cenię Wasz wolny czas, więc postarałem się ograniczyć wypowiedź tak, jak tylko mogłem.


A co w 2014 roku?
Na niektóre stwierdzenia czy plany jest zbyt wcześnie. Nie będzie żadnych punktów koniecznych do zrealizowania. Będę chciał jednak pokręcić po świecie (NINIWA Team), wziąć udział w jakimś maratonie oraz podobnie jak w tym roku- cieszyć się jazdą! Przyszłoroczna wyprawa zapowiada się na wielki hit. Wyruszymy przed siebie i nikt nie będzie znał docelowego celu wyprawy. Nawet organizatorzy! O przyszłorocznej wyprawie znajdziecie szczegóły tutaj.

Na najbliższy miesiąc celem będzie jednak przybranie na wadze! Od stycznia zacznę się ruszać oraz ćwiczyć. Niekoniecznie na samym rowerze. Postaram się wykonywać ćwiczenia alternatywne do jazdy, by po pewnym czasie ponownie wrócić na szosę!

Tak prezentuję się całoroczny wykres aktywności:



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa akzes
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]